Zanim niespełna 25-letnia Mospinek stanęła na najwyższym stopniu podium i wzruszona wysłuchała Mazurka Dąbrowskiego, rozegrała "mecz" Polska - Korea Południowa. W półfinale jej rywalką była bowiem rodaczka Park - brązowa medalistka pekińskich igrzysk, liderka rankingu Ok Hee Yun, którą zgierzanka zwyciężyła 111:110.
Po pierwszej rundzie finałowego pojedynku był remis 27:27, a po drugiej prowadzenie objęła Sung-Hyun Park 56:53.
"Nie zestresowałam się tym. Wprost przeciwnie, jeszcze bardziej zmobilizowałam się. Trafiłam trzy dziesiątki, a rywalka miała dwie ósemki oraz dziewiątkę i wyszłam na prowadzenie wynikiem 83:81. W czwartej, ostatniej rundzie strzelałyśmy na remis no i... Jestem ogromnie szczęśliwa. Na koniec sezonu zagrano mi w Lozannie Mazurka Dąbrowskiego" - powiedziała Mospinek.
"Justyna powinna wysłuchać naszego hymnu w Pekinie - wtrącił trener Wojciech Szymański. - Tak się niestety nie stało i... życie musi toczyć się dalej. Po igrzyskach, w zaciszu, w Zgierzu, przygotowywaliśmy się do finałowych zawodów Pucharu Świata. Rywalki były znane i to pod ich kątem układane były zajęcia. Atutem mojej zawodniczki było to, że wytrzymała presję i nie zdekoncentrowała się wysokim prowadzeniem wicemistrzyni olimpijskiej po drugiej rundzie 56:53".
Zdobywczyni Pucharu Świata nie chciała za bardzo wspominać Pekin, gdzie w turnieju indywidualnym odpadła już "na dzień dobry". "Wiele czynników złożyło się na to niepowodzenie, ale też zabrakło po prostu szczęścia" - dodała Mospinek.
Triumfatorka PŚ wakacji mieć w tym roku nie będzie, gdyż ... "dopisuję parę stron i szykuję się do obrony pracy magisterskiej na warszawskiej AWF. Wybrałam rehabilitację, ponieważ nie widziałam się w roli nauczycielki, nie mam tyle cierpliwości. Lubię jednak wyzwania i im więcej rzeczy mam do zrobienia, tym łatwiej i szybciej je robię. Mój czas na studiach rozkładał się pomiędzy zajęciami, treningami, nauką i wyjazdami. A już w listopadzie zaczyna się nowy sezon" - wyjaśniła podopieczna Wojciecha Szymańskiego i trenera kadry Sierhija Rodionowa.
Co podkusiło zdobywczynię Pucharu Świata, żeby strzelać z łuku? "Wszystko zaczęło się w podstawówce - wspomina Mospinek. - Chodziłam do SP nr 5 w Zgierzu. Anna i Wojciech Szymańscy otworzyli tam sekcję łuczniczą, nabór był ogólny, każdy mógł się zapisać. Zawsze interesowały mnie sporty indywidualne, w których wszystko zależy tylko ode mnie. Spróbowałam i spodobało mi się".
Jak przyznała, wszystkie lata, jeśli chodzi o trening są do siebie podobne, jednak... "znalazłam to coś, co kocham w łucznictwie. Ciężko wyrazić słowami. Lubię to i już. Dla mnie magiczna jest zieleń torów, kolory tarcz ustawionych jedna obok drugiej na zawodach, dźwięk strzelającego łuku. To sport z tradycjami i historią".
Wyniki:ND, PAPpółfinały
Justyna Mospinek (Polska) - Ok Hee Yun (Korea Płd) 111:110
Sung-Hyun Park (Korea Płd) - Natalia Walejewa (Włochy) 107:103finał
Mospinek - Park 109:107o trzecie miejsce
Yun - Walejewa 113:105