Pełen sarkazmu jest komentarz na łamach prawicowego "Il Giornale", który pyta: "Drogi Baracku, to wszystko?".
Komentator "La Stampa" pisze: "Obama miał wczoraj okazję powiedzieć coś niezapomnianego, jak to uczynili Roosevelt, Kennedy, Reagan i sam Clinton, ale jego przemówienie okazało się mniej błyskotliwe od tych, wygłoszonych w czasie kampanii wyborczej, z jednym tylko silnym akcentem - odwołaniem się do poczucia odpowiedzialności obywateli".
"Oczywiście, to przemówienie dobrze skonstruowane, ale wyrywkowe, poetyckie, prawie gospel, szczere i religijne" - pisze komentator turyńskiej gazety.
Następnie zauważa: "Szefowie państw europejskich stojący w obliczu ciężkiego światowego kryzysu ekonomicznego oczekiwali więcej".
"Obama postawił diagnozę choroby zbyt dobrze znanej i odczuwanej, wskazał przyczyny i następstwa, opisał stan chorego, ale nie pojawiły się recepty, natychmiastowa kuracja" - twierdzi publicysta.
I dodaje: "Europejczycy, ale także Arabowie, Chińczycy, Hindusi i mieszkańcy Ameryki Łacińskiej od miesięcy przygotowują się na erę Obamy. Słowa, które na początku podobały się wszystkim, począwszy od wyborów 4 listopada, wywołały pierwsze wątpliwości, po których nastąpiła zawoalowana krytyka".
"Teraz po przemówieniu w stylu gospel w Waszyngtonie, oczekuje się pierwszych konkretnych działań, które trzeba podjąć szybko i bez błędów" - podsumowuje autor.
Jeszcze bardziej krytyczny tekst opublikowało "Il Giornale", które w pełnym złośliwości artykule zwróciło uwagę na to, że świat, wiążący wiele nadziei z Obamą, liczył na coś więcej.
"Żeby chociaż powiedział: 'I have a dream', albo posłużył się jakimś reklamowym sloganem" - napisał publicysta gazety, wydawanej przez rodzinę premiera Silvio Berlusconiego.
ab, pap