Sikora, który w piątek był trzeci w rywalizacji na 10 km (za Svendsenem i Ferrym), zaprzepaścił szansę na kolejne, już 21. podium w karierze, na strzelnicy. W pierwszej serii, w pozycji leżąc, pomylił się dwukrotnie. Po przebiegnięciu dodatkowych 300 metrów widział już tylko plecy prowadzących Ferry'ego i Svendsena. Polski zawodnik tracił do nich 37,5 s i był ósmy.
Po świetnym biegu i bezbłędnej wizycie na strzelaniu w drugiej serii, Sikora przesunął się na trzecią pozycję, ale ciąż ze znaczną stratą, wynoszącą bowiem około pół minuty. Na półmetku różnica między czołową dwójką i Polakiem wynosiła 25 s.
W pozycji stojącej Sikora pomylił się raz, podobnie jak Ferry i Svendsen. Znakomicie strzelał za to Eder, który poprzedniego dnia zajął 19. miejsce.
Wiele emocji dostarczyło ostatnie strzelanie. Pewnie i celnie uderzał Ferry (a także Eder), więc było pewne, że nikt nie odbierze mu wygranej. Jedną rundę karną zaliczył Svendsen i wydawało się, że na podium "wskoczy" Sikora. Niestety, utytułowany biatlonista spudłował w ostatnim strzale. Na jego niekorzyść tradycji stało się zadość, bowiem sobotnie zawody rozpoczął również od błędu.
Ze strzelnicy Sikora wybiegł jako piąty, lecz z niewielką stratą do Niemca Michaela Greisa i Svendesena. Polak zbliżył się do Norwega, lecz ten odparł atak Sikora. Pecha miał Greis, który na podbieg się przewrócił i złamał kijek. Kosztowało go to utratę lokaty na podium.
Prowadzenie w klasyfikacji łącznej PŚ utrzymał Svendsen 568 pkt. Za nim sklasyfikowani są Sikora 518 i osiemnasty w biegu na dochodzenie Szwed Carl-Johan Bergman 436.
pap, em