W obawie przed atakiem tygrysów mieszkańcy okolic rezerwatu Dudhwa, skąd miało uciec siedem tygrysów, nie puszczają dzieci do szkół i zostawili pola odłogiem. Jedno ze zwierząt miało zabić w ciągu dwóch tygodni co najmniej czterech ludzi, w tym troje dzieci w wieku 8-15 lat.
"Wydano rozkaz uśpienia ludojada i uwięzienia go, a jeśli to niemożliwe, odstrzelenia" - powiedział przedstawiciel lokalnych władz leśnych, P.P. Singh.
Mieszkańcy wiosek wokół rezerwatu skarżą się tymczasem, że władze nie robią nic, by ich chronić.
Jednak według innego przedstawiciela władz leśnych, winni są ludzie, którzy wkraczają na terytorium tygrysów. Przedstawiciele rezerwatu twierdzą, że na obszarze 800 kilometrów kwadratowych żyje ok. 100 zwierząt. Ostatnie śmiertelne ataki na ludzi to pierwsze tego typu incydenty w regionie od siedmiu lat.
W rezerwatach i dżunglach Indii żyje ok. 1,5 tys. tygrysów w porównaniu z 3,6 tys. zwierząt zaledwie pięć lat temu i populacją szacowaną na 100 tys. osobników przed stuleciem - wynika z rządowej ankiety z 2007 roku.
ND, PAP
Pitbul: pies na polityków. Nowy portal rozrywkowy zaprasza!