Podczas czterogodzinnego przestawienia z humorem i dystansem komentowano ze sceny: dymisje w rządzie, oszczędności w ministerstwach, zagraniczne podróże premiera i prezydenta, debatę o zapłodnieniu in vitro, sytuację w PZPN, kondycję PiS i PO.
Widzowie zobaczyli w nietypowych rolach m.in. Zbigniewa Ćwiąkalskiego, Piotra Gadzinowskiego, Pawła Grasia, Beatę Kempę, Eugeniusza Kłopotka, Jacka Kurskiego, Wojciecha Olejniczaka, Janusza Palikota, Katarzynę Piekarską, Jana Rokitę, Joannę Senyszyn, Janusza Wojciechowskiego, Zbigniewa Wassermanna i Andrzeja Zolla.
Były poseł SLD Piotr Gadzinowski w roli Amora zaproponował nakręcenie pornoserialu o życiu na Wiejskiej pod roboczym tytułem "Sejm jak miłość". Eurodeputowany Janusz Wojciechowski jako Stańczyk, grając na gitarze śpiewał o cnocie oszczędności, powszechnej w ostatnim czasie w rządzie i nie szczędził aluzji pod adresem ministra sprawiedliwości: "Królu miłościwy spójrz na me zasługi, nic nie zaoszczędzę, bo mam spore długi. Minister sprawiedliwości kryształowej uczciwości, lecz pod oknem jakiś człek krzyczy: give my money back!".
"W telewizji dzieci się nudzą, to ogólnie znana rzecz, a więc brudzą się, po łbach tłuką się, by antenkę w łapkach mieć" - skomentował zmiany w telewizji publicznej poseł Jerzy Wenderlich (SLD).
Paweł Graś (PO) w stroju japońskiego samuraja śpiewał: "Prezydent ma ciężkie życie. Biedak życie ma do bani, stanem jego ducha jesteśmy zafrasowani i by ulżyć mu w niedoli przy wyborach pamiętajmy, by biedaczek się nie męczył, głosów swoich mu nie dajmy".
Podróż premiera Donalda Tuska do Peru podsumował Jacek Kurski (PiS): "Chce wielkim blaskiem Peru lśnić, nie robić nic, na szczycie tkwić".[[mm_1]]
Owacyjnie przyjęta została posłanka Joanna Senyszyn (SLD), która prowadząc na smyczy plemnika zaproponowała: "Dziś każdy plemnik na wagę złota. Dziś każdy wytrysk to respublika, więc niechaj państwo w wytryski wnika". Posłanka uznała, że to Janusz Palikot z PO powinien stanąć na straży "wytrysków posłów i dygnitarzy. I mógłby nawet - bo się nie boi - liczyć, jak często tym panom stoi".
Jan Maria Rokita wyznał: "Los łaskawy mi tego oszczędził, że nie jestem premierem z Krakowa. Nie zostałem też prezydentem, co za szczęście". Według Rokity lepsze niż boje "ze smutnym prezesem" jest pisanie do prasy. "Ja się dzisiaj bez zbyt silnych bodźców dobrze czuję" - śpiewał Rokita. "Donald mi się kojarzy dziś z gumą ... balonową. I choć z dnia na dzień jak guma wyrzuty, i choć rośnie jak balon, to pęka. Dziś rządzenie dla tego biedaka to jest męka" - ocenił.
W krótkim wierszu Rokita podsumował niemiłą przygodę, która spotkała go w Monachium na pokładzie samolotu Lufthansy: "Jestem w strachu, że najgorsze znów zaczyna się w Monachium. Że Polakom pozostaje marna szansa, jak nie kryzys nas dopadnie to Lufthansa".
[[mm_2]] Apelował, byśmy dali szanse naszym polskim samolotom, bo jedynie "takie linie cenić warto, co szanują naszą godność oraz palto".
[[mm_3]]Poseł Janusz Palikot (PO) jako pątnik w towarzystwie biczujących go skąpo i śmiało ubranych dziewcząt wyznał, że wszystkie nieszczęścia prezydenta to jego wina, zaś prezydent Krakowa Jacek Majchrowski zauważył, że w Polsce nie ma kryzysu, lecz błogi raj. "Tutaj kapustę kisi się, ogórki i buraki, a w polityce kiszą się Donald i dwa bliźniaki" - mówił Majchrowski.
Przedstawienie wyreżyserował dyrektor Teatru Groteska Adolf Weltschek. Scenariusz napisali: Jacek Stankiewicz, Adolf Weltschek i Małgorzata Zwolińska, a teksty: Mariusz Parlicki, Paweł Szumiec i Adolf Weltschek.pap, em