Marsz jest wyrazem pamięci i hołdu składanego ofiarom holokaustu. Na jego czele mają iść wicepremierzy Polski i Izraela - Grzegorz Schetyna oraz Silvan Shalom.
Przed południem młodzi Żydzi oraz Polacy zwiedzają muzealną ekspozycję. Grupy w niebieskich i białych kurtkach z gwiazdami Dawida na plecach przechodzą w ciszy poobozowymi alejkami. W skupieniu stają przed Ścianą Straceń przy bloku 11, gdzie Niemcy rozstrzelali tysiące ofiar. Nad głowami uczestników imprezy powiewają flagi, głównie izraelskie i polskie.
W tym roku w muzeum środki bezpieczeństwa są mniejsze niż w poprzednich latach. Przed wejściem na teren byłego obozu nie ma tak szczegółowej kontroli wchodzących.
Peter przyjechał do Oświęcimia z Węgier. W rozmowie z dziennikarzami przyznał, że odwiedził były obóz nie po raz pierwszy. W Auschwitz zginął jego dziadek - węgierski Żyd. Na pytanie z jakimi uczuciami przyjeżdża odpowiedział: "Nie umiem tego powiedzieć".
Jirzi Hala spędził z rodzicami 3,5 roku w getcie Terezinie, skąd trafił do jednego z podobozów Auschwitz. Przeżyli. Hala do byłego obozu przyjechał po raz pierwszy. "Chciałem chociaż raz zobaczyć to miejsce. Wiele o nim czytałem. Chciałem to jednak zobaczyć" - mówił.
"Przyjechaliśmy solidaryzować się z Żydami, współczuć im i być z nimi w tym ważnym dla nich dniu. Przyjechaliśmy liczną grupą z Radomia" - powiedziała studentka III roku polonistyki w radomskim Kolegium Nauczycielskim Basia Borowska.
"Często pada takie określenie, że Polacy są antysemitami. Poprzez przyjazd tu chcemy pokazać, że ten stereotyp jest błędny, że Polacy znają nieco historię Żydów, wiedzą, czym był holokaust. Poprzez udział w Marszu chcemy utożsamić się z Żydami, pokazać, że jesteśmy z nimi" - powiedział 16-letni Norbert Kowalski z liceum w Białymstoku.
ND, PAP