Rzecznik rodziny Jacksona zaapelował, aby nie handlować biletami. Przedstawiciel policji zaznaczył, że osoby bez biletów - które mają być rozprowadzone w niedzielę - nie będą wpuszczane "nie tylko do budynku (Staples Center), lecz nawet w jego pobliże".
Władze L.A. obawiają się, że ceremonia żałobna już w weekend może przyciągnąć do miasta setki tysięcy fanów i stworzy to problemy z utrzymaniem porządku.
Z powodu Święta Niepodległości 4 lipca, przypadającego w sobotę, piątek jest również dniem wolnym od pracy, co utrudnia ściągnięcie do L.A. na długi weekend dodatkowych sił policyjnych.
Nie podano bliższych szczegółów wtorkowych uroczystości informując jedynie, że nie będzie żadnej procesji żałobnej. Nie ustalono też jeszcze - powiedział przedstawiciel Staples Center - jaka będzie obsługa medialna ceremonii.
Tymczasem była żona Jacksona, Debbie Rowe, zapowiedziała, że będzie się starać o uzyskanie opieki nad ich dwojgiem dzieci.
Rowe, która donosiła dzieci zapłodnione w próbówce - a według niektórych doniesień Jackson nie jest nawet ich biologicznym ojcem - po rozwodzie pary w 1999 r. zrzekła się praw rodzicielskich (podobno w zamian za 8 milionów dolarów).
Sąd przyznał niedawno tymczasową opiekę nad dziećmi matce zmarłego piosenkarza, Katherine Jackson.
Mimo to zdaniem prawników Rowe ma spore szanse na przyznanie jej opieki, ponieważ prawo stanu Kalifornia silnie faworyzuje matki biologiczne.
pap, em