Słynny tradycyjnie bosy i tradycyjnie myślący podróżnik zawitał 14 sierpnia do Poznania – według wiarygodnych źródeł (badania Towarzystwo Ekonomicznego na rzecz Gejów i Lesbijek - TEGL). – jednego z najbardziej gejowskich miast w Polsce i obraził gejów, a więc usiłował sprawić, by poczuli się oni nieswojo na swoim terenie.
Na starym rynku Cejrowski, jako oficjalny gość Festiwalu Dobrego Smaku, podpisywał swoje książki. W pewnym momencie podeszli do niego członkowie poznańskiego oddziału Kampanii Przeciw Homofonii, by wręczyć mu maskotkę teletubisia i różowego wiatraczka z lizakiem. Cejrowski podarunku nie przyjął, oznajmiając, że „od pedziów nie weźmie, bo to może być zahivione" i wyraził gotowość do „tępienia grzechu”.
Organizatorzy Festiwalu Dobrego Smaku poczuli się zniesmaczeni i 20 sierpnia oznajmili, że Cejrowskiego w przyszłym roku już nie zaproszą. Tymczasem Andrzej Zysk, wydawca książek, stanął w obronie swojego podopiecznego, powołując się na ideę... tolerancji?! Poglądy i orientacja Cejrowskiego zostały – wynika z jego wywodów – zagrożone i oplute. A więc teraz pierwszy kowboj RP może się poczuć jak homoseksualista.
Wbrew pozorom wszyscy powinni być zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Członkowie Kampanii osiągnęli przecież zamierzony efekt, udowadniając, że ich antyidol jest "agresywny wobec mniejszości seksualnych". Zaś Cejrowskiemu w gruncie rzeczy z powodu jego chamskiego wyskoku wydarzy się niewielka "krzywda promocyjna"; straci jedno z wielu miejsc, w których może promować swoje pisarstwo.
Ot, zwykłe, spokojne polskie popołudnie w sezonie ogórkowym.
Organizatorzy Festiwalu Dobrego Smaku poczuli się zniesmaczeni i 20 sierpnia oznajmili, że Cejrowskiego w przyszłym roku już nie zaproszą. Tymczasem Andrzej Zysk, wydawca książek, stanął w obronie swojego podopiecznego, powołując się na ideę... tolerancji?! Poglądy i orientacja Cejrowskiego zostały – wynika z jego wywodów – zagrożone i oplute. A więc teraz pierwszy kowboj RP może się poczuć jak homoseksualista.
Wbrew pozorom wszyscy powinni być zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Członkowie Kampanii osiągnęli przecież zamierzony efekt, udowadniając, że ich antyidol jest "agresywny wobec mniejszości seksualnych". Zaś Cejrowskiemu w gruncie rzeczy z powodu jego chamskiego wyskoku wydarzy się niewielka "krzywda promocyjna"; straci jedno z wielu miejsc, w których może promować swoje pisarstwo.
Ot, zwykłe, spokojne polskie popołudnie w sezonie ogórkowym.