Mieszka na lotnisku, jego kraj go nie chce

Mieszka na lotnisku, jego kraj go nie chce

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na lotnisku w Tokyo od miesiąca można spotkać mieszkającego tam 55- letniego chińczyka. Mężczyzna w ten sposób postanowił zaprotestować przeciwko temu, że już po raz ósmy nie wpuszczono go do ojczyzny.
Gdy dla wielu Chińczyków marzeniem jest wydostać z własnego kraju, Feng Zehonghu marzy o powrocie. Cała sytuacją przypomina scenariusz filmu „Terminal", w którym Tom Hanks gra obywatela wschodnioeuropejskiego państwa, któremu odmówiono wstępu na terytorium USA, w związku z czym ten postanowił zamieszkać na lotnisku.

Filmowa Historia

W przypadku Fenga nie chodzi jednak o odmowę wstępu na terytorium Japonii, ale o fakt, że przyjąć go nie chcą ojczyste Chiny. Już osiem razy odmówiono mu możliwości wjazdu do kraju. Czterokrotnie uparty chińczyk lądował na lotnisku w Szanghaju, po czym był zawracany przez chińskich pracowników imigracyjnych. Pozostałe cztery razy Japończycy odmówili mu wstępu na pokład samolotu, uzasadniając swoją decyzję tym, że i tak zostanie wydalony. Władze Chin nigdy oficjalnie nie podały, dlaczego odmawiają Fengowi możliwości powrotu do kraju. Sam zainteresowany przypuszcza, że obecna sytuacja jest skutkiem jego wcześniejszej działalność na rzecz praw człowieka w Chinach.


Sfrustrowany Feng postanowił, że nie opuści lotniska w Tokyo dopóki Chiny nie zezwolą mu na powrót. Chińczyk przygotował domowymi metodami koszulkę, na której napisał po chińsku i angielsku „Obywatel Chin, któremu nie pozwolono wrócić do Chin". Ubrany w taki t-shirt zaczął chodzić po lotnisku, zwracając na siebie uwagę podróżnych. Wyposażony w mobilny internet i aparat w swoim telefonie, zaczął za pomocą bloga i twittera relacjonować jak wygląda jego życie na lotnisku. Największym problemem jest jedzenie, gdyż w hali przylotów nie ma restauracji. Feng musi polegać na dobrym sercu załóg samolotów i podróżnych, którzy go żywią.

Szara rzeczywistość

Władze lotniska były przekonane, że Feng podda się po kliku dniach, zwłaszcza że Japonia zaproponowała mu azyl. Nikt nie przypuszczał, że da się tak długo wytrzymać bez ciepłego posiłku i kąpieli, tymczasem Feng mieszka na lotnisku już drugi miesiąc. Do dobrowolnego przyjęcia azylu od władz japońskich namawia Fenga szef ochrony lotniska Yoshiyuki Kurita, który zdążył poznać go już tak dobrze, że obaj traktują się jak przyjaciół.

Feng mówi, że przyzwyczaja się do nowego trybu życia i zamierza kontynuować swój protest do skutku. Nie zraża go nawet fakt, że chińskie władze wydają się nieugięte. „Odpowiednie chińskie agencje rządowe, przy rozpatrywaniu tej sprawy, będą stosować właściwe przepisy dotyczące migracji" - wyjaśnia rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych, Qin Gang. Czy chińskie władze da się wziąć na przeczekanie?


CNN / Ł.O.