Kilka dni przed końcem rajskiego kontraktu Ben Southall poinformował, że podczas "poświątecznej przejażdżki skuterem wodnym" poparzyła go meduza zwana irukandji (Carukia barnesi) - niewielka, ale niezwykle niebezpieczna.
"Udało mi się uniknąć ciosu kangura, pogryzienia przez rekina i ukąszenia pająka czy węża, ale w ciągu moich ostatnich kilku dni na Hamilton Island zostałem poparzony przez malutkie stworzenie zwane irukandji" - napisał Southall na prowadzonym w ramach promocji wyspy blogu.
Brytyjczyk z początku poczuł na ramieniu tylko "małe ukąszenie, jakby pszczoły" jednak wkrótce zrobiło mu się gorąco, zaczął się pocić i rozbolała go głowa, dostał duszności i skoczyło mu ciśnienie krwi.
Poparzenie irukandji może spowodować atak serca i śmierć. Southallem zajęli się lekarze i szybko odzyskał siły.
PAP, mm