- Były z tym jednak jakieś trudności, podobno trwa tam strajk przewoźników promowych na trasach między Grecją i Włochami, i dlatego Afgańczyk został w Grecji zapakowany do najbliższej ciężarówki zmierzającej do państwa Unii Europejskiej. Akurat była to ciężarówka jadąca do Polski - powiedział komendant placówki Karpackiego Oddziału Straży Granicznej w Barwinku ppłk Jan Grochowski. Jak ustalono, 18-latek podróżował przez kolejne granice od czterech dni. Żywił się pomarańczami, a do picia kupił sobie jeszcze przed wyjazdem sok pomarańczowy. Dość długo wytrzymywał zimno, jednak gdy ciężarówka zatrzymała się, zaczął się dobijać, by wypuszczono go z chłodni.
Po rozładowaniu całego transportu pomarańczy Straż Graniczna ustaliła, że młody Afgańczyk był jedynym pasażerem na gapę. W chłodni znaleziono dokument tożsamości, ale na inne nazwisko. - Być może nielegalny imigrant miał zamiar posługiwać się cudzą tożsamością w razie wpadki - dodał Grochowski. Obecnie trwa ustalanie prawdziwych danych osobowych mężczyzny.
Międlar dodał, że ze słów greckiego kierowcy wynika, że nie wiedział on o Afgańczyku ukrytym w przestrzeni ładunkowej. Grek twierdził, że nie zgodziłby się na świadome dokonanie przestępstwa przerzutu nielegalnego imigranta do innego państwa Unii Europejskiej. - Jego wyjaśnienia uwiarygodnia fakt, że zadzwonił na policję, bo gdyby był wtajemniczony, to nie informowałby nas o tajemniczych odgłosach z chłodni - dodał Międlar.
PAP, arb