O tym, co się stanie z zepsutymi orzechami zdecyduje Główny Inspektor Ochrony Środowiska. Możliwe jest ich zniszczenie lub zwrot na terytorium Słowacji, po wcześniejszym uzgodnieniu z tamtejszymi służbami - powiedziała rzeczniczka IC w Przemyślu.
Według niej osoba, która kupiła orzechy oświadczyła podczas przesłuchania, że były przeznaczone na paszę. - Trudno jednak jest dać wiarę jego zeznaniom uwzględniając, iż firma z okolic Rzeszowa, do której wieziono zepsute orzechy, zajmuje się głównie handlem hurtowym bakaliami, a także zaopatruje w nie zakłady cukiernicze. Biorąc pod uwagę zbliżający się okres świąteczny, a tym samym zwiększone zapotrzebowanie na bakalie, nie można wykluczyć, iż mogłyby one trafić do obrotu handlowego - powiedziała rzeczniczka. Kupcowi orzechów, poza sankcjami karnymi, grozi wysoka grzywna administracyjna, której minimalna wysokość to 50 tys. zł.
PAP, arb