Narodowe misterium

Narodowe misterium

Dodano:   /  Zmieniono: 
To już nie potrwa długo. Może do niedzieli. Może nie wytrzymamy nawet do końca żałoby narodowej. Ale może chociaż jeszcze dziś i jutro. Tragiczny wypadek pod Smoleńskiem, tak jak śmierć papieża Jana Pawła II, przypomniała nam, że słowo „naród” wciąż nie jest pustym terminem, a potrzeba przynależności do wspólnoty wykraczającej poza cztery ściany naszej prywatności jest silniejsza niż nam się na co dzień wydaje.
Nie mam żadnych złudzeń, że ten stan nie potrwa długo. Już dziś, zaledwie 72 godziny po katastrofie zaczynamy przypominać sobie jak bardzo się różnimy. Już pojawiają się pierwsze, na razie nieśmiałe głosy, w których wybrzmiewa już nutka zupełnie przyziemnej, partyjnej polityki. Pewien poseł zastanawia się, czy marszałek Sejmu nie nadużywa władzy. Inny pyta o winę Rosjan. Z kolei pewien minister przypomina opozycji, że nie pozwoliła mu kupić samolotów dla VIP-ów. Do rzeczywistości wrócimy znacznie szybciej niż nam się wydaje.

Ale jeszcze nie dziś. Dziś powinniśmy kontemplować tę ciszę, jaka zapadła wokół dwóch owiniętych biało-czerwonymi sztandarami trumien, z którymi Polacy żegnają się w Pałacu Prezydenckim. Ta cisza i ten milczący tłum na Krakowskim Przedmieściu jest elementem niezwykłego, narodowego misterium, które przeżywamy po raz drugi w ciągu ostatnich kilku lat. Nagle tysiące Polaków, którzy na co dzień patrzą na siebie wilkiem chcą być blisko siebie, czerpać siłę z tego, że nie są sami wobec tragedii, ale też dumę z tego, że jest ich tak wielu. Telewizje serwują nam nieco łzawe i trącące patosem obrazki. Reporterzy mówią o dzieciach, którym rodzice przed Pałacem Prezydenckim tłumaczą czym jest patriotyzm. Ale w tym szczególnym momencie można darować tym przekazom banał i patos. Bo rzeczywiście – Polacy w takim momencie odkrywają czym jest patriotyzm i to, że być Polakiem to znaczy więcej niż płacić podatki w złotówkach.

Amerykanie budują narodową dumę na swoich tryumfach. Nas jednoczą tragedie. Byłoby znacznie lepiej, gdybyśmy potrafili się jednoczyć wokół zwycięstw. Ale byłoby dużo gorzej gdybyśmy w ogóle nie potrafili się jednoczyć. Nawet jeśli jednoczymy się tylko na kilka dni.