Tu, w romantycznym dworku, kompozytor przyszedł na świat, ale mieszkał zaledwie kilka miesięcy. Już jesienią 1810 r. rodzina Chopinów przeniosła się na stałe do Warszawy. Chopin, mimo iż przyjeżdżał jeszcze do Żelazowej Woli na wakacje, nigdy nie przechadzał się alejkami parku, ponieważ… parku jeszcze tu wtedy nie było. Powstał dopiero w 1932 r. z inicjatywy Komitetu Dni Chopinowskich i dzięki społecznej ofiarności.
O zaprojektowanie zielonego otoczenia wokół tworzącego się wtedy Muzeum Chopina poproszono cenionego architekta, prof. Franciszka Krzywdę-Polkowskiego. Kiedy na początku lat 30. przyjechał do Żelazowej Woli, zastał prosty budynek, jeszcze bez kolumn, przed nim – parę kasztanowcówi rozległe pole kartofli. Autentyczny drewniany dwór Skarbków spłonął. Poza zachowaną litografią nic nie ocalało. Nikt już dokładnie nie wiedział też, jak wyglądała oficyna, w której mieszkali Chopinowie. Jej okna prawdopodobnie wychodziły na gospodarskie podwórze, po którym chodziły kury, kaczki, gęsi i świnie. Krzywda-Polkowski w jednym z listów pisał, że dworu odtworzyć się już nie da. Do istniejącego budynku zlecił dobudowanie kolumn, które nadały mu wygląd dworku. Wnętrze zaaranżowano na mieszkanie Chopinów. Wypełniły je meble z epoki, ale żaden nie był własnością rodziny Fryderyka.Alkowa, w której przez wiele lat wisiała tablica informująca, że tutaj 22 lutego 1810 r. urodził się kompozytor, była tylko miejscem symbolicznym. Tablicy już nie ma. Jej usunięcie wiązało się także z głośnym sporem o datę urodzin Chopina, który wybuchł kilka lat temu: w metryce wpisano 22 lutego, ale matka zawsze składała mu życzenia 1 marca, na co jest potwierdzenie w ich korespondencji. A ona chyba wiedziała najlepiej.
W kontrapunkcie do romantycznego dworku Polkowski stworzył park modernistyczny. Na ogólnopolski apel do Żelazowej Woli ogrodnicy i szkółkarze nadsyłali sadzonki rzadkich gatunków roślin. Istnieje przekaz, że przysyłała je także Polonia z całego świata, ale wieloletni administrator obiektu, inżynier ogrodnictwa Tadeusz Owczuk, twierdzi, że to przesada. Owszem, gatunki drzew i krzewów rosnące w Żelazowej Woli można spotkać na całym globie, ale pochodzą z polskich szkółek. Niezwykłością tego parku jest to, że większość roślin to po- jedyncze okazy. Rarytasy, co jednak z czasem stało się pewnym problemem.
Profesor Polkowski zmarł w 1949 r., kiedy park miał 15 lat. Zgodnie z zasadami sztuki ogrodowo-parkowej jego nasadzenia były gęste. W przeciwnym razie czterohektarowa przestrzeń z cienkimi sadzonkami przypominałaby gigantyczny trawnik. W „dojrzałym" parku odległość jednego drzewa od drugiego wynosi ponad 10 metrów. Zatem w miarę jak park w Żelazowej Woli się rozrastał, należało część drzew i krzewów usuwać. Tego jednak nie zrobiono. Nie podejmowano radykalnych kroków w Żelazowej Woli także z powodu kosztów. Rewaloryzacja parku jest droga. Pieniądze znalazły się dopiero na trwający właśnie Rok Chopinowski. Oficjalne otwarcie odnowionej Żelazowej Woli nastąpiło 23 kwietnia, w rocznicę chrztu Chopina.
Dwa nowoczesne pawilony stanęły w lipcu 2009 r. na miejscu szop, w których przechowywano narzędzia do prac w parku. Pawilony wzniesiono z kamienia polnego, drewna i szkła, przy czym ściany od strony parku są w całości szklane. Kiedy wejdzie się do środka, nadal można kontemplować dworek i zieleń. Budynki zostały wtopione w kamienne ogrodzenie. W jednym znajduje się sala koncertowa na 70-80 miejsc, przestronny hol przystosowany do organizowania wystaw oraz niewielka restauracja. W drugim, stojącym przed dotychczasową bramą wejściową,mieści się pawilon obsługi turystów, a w nim kasa biletowa, sala multimedialna, gdzie można pozszerzyć wiedzę o Chopinie, sklep z pamiątkami, a także mała kawiarnia.
Wkrótce w Żelazowej Woli będą też sprzedawane sadzonki ze stosownym certyfikatem. Wymyślono już komercyjne, ale wdzięczne nazwy: róża Chopin czy jabłoń Justyna, nawiązująca do imienia matki kompozytora. W parku zamontowano nowe oświetlenie, estetyczne ławki. Na Utracie powstał drugi most, a nad stawem wyremontowano estradę, która nie zdążyła nigdy spełnić swojej roli, bo dość szybko zarosła dzikimi krzewami. To, co miało być wykarczowane, zostało. Prace w parku potrwają przez cały rok 2010. Przycinane są konary, reguluje się kształt drzew i krzewów, lecz efekty będą widoczne za dwa, trzy lata. Nie wcześniej zakwitną nowo posadzone bzy, jaśminy i magnolie. Czasu nie da się przyspieszyć. Ale wielbiciele Chopina będą przecież przyjeżdżać do Żelazowej Woli nie tylko w Roku Chopinowskim.