Adam Małysz uważa, że zmiany w skokach narciarskich, które FIS chce wprowadzić od sezonu 2010/2011 nie wpłyną na rozwój tej dyscypliny sportu lecz spowodują, że stanie się bardziej niebezpieczna dla zawodników.
"Moim zdaniem skoki narciarskie idą nie w tym kierunku co powinny i mogę to oficjalnie powiedzieć. Skracają nam narty, zwężają kombinezony - wszystko robią aby teoretycznie zawodnicy mieli równe szanse, było bezpieczniej, a w rzeczywistości robi się coraz bardziej niebezpiecznie" - powiedział Adam Małysz, który rozmawiał z dziennikarzami po gali zakończenia sezonu 2009/2010, jaką Polski Związek Narciarski zorganizował w piątek w Krakowie.
Jedną z decyzji z jaką nie zgadza się Małysz to starty zawodników na krótszych niż dotychczas nartach.
"Według mnie krótsze narty nie spowodują, że skoki będą krótsze lecz bardziej niebezpieczne. Pewnie rozbiegi będą wyższe" - dodał.
Najlepszy polski skoczek narciarski podkreślił, że bardzo wzrośnie prędkość na progu. Jak deklaruje inni zawodnicy wyrażają takie same obawy: "Będziemy musieli się spotkać i z tym fantem coś zrobić. To nie może tak być, że FIS wprowadza tak istotne zmiany, a zawodników nie pyta się o zdanie".
Co prawda z międzynarodową federacją ma rozmawiać w imieniu zawodników Andreas Kuettel podczas kongresu FIS, ale według polskiego skoczka niewiele to da.
Małysz jest znudzony pytaniami ile jeszcze będzie skakał, ale po raz kolejny wyraził swoją opinię na ten temat: "Wszyscy myśleli, że teraz po Igrzyskach Olimpijskich już zakończę definitywnie karierę, a jednak powiedziałem, że chcę jeszcze rok startować. Na pewno w tym momencie nie odpowiem na pytanie co będzie później, teraz koncentruję się na sezonie 2010/2011, na mistrzostwach światach w Oslo".
Co prawda ostatnie zawody sezonu 2009/2010 odbyły się już dosyć dawno, ale skoczek nie miał jeszcze czasu na urlop.
"Może uda się w lecie wygospodarować chociaż 10 dni aby gdzieś wyjechać się +wygrzać+. Teraz miałem dużo pracy posezonowej - obowiązków domowych, zobowiązań wobec sponsorów itp. Jednak szczegółowy plan przygotowań rozstrzygnie się podczas mojego pierwszego spotkania z trenerem Hannu Lepistoe 24 maja w Szczyrku" - powiedział Małysz.
Dodał jednak, że nie czekał z pracą treningową do 24 maja - na pierwsze zgrupowanie na skoczni - tylko już robi np. ćwiczenia kondycyjne.
Podczas gali w Krakowie zawodnik odebrał symboliczny czek na kwotę 125 tys. złotych premii za osiągnięcia w sezonie 2009/2010.
PAP, im
Jedną z decyzji z jaką nie zgadza się Małysz to starty zawodników na krótszych niż dotychczas nartach.
"Według mnie krótsze narty nie spowodują, że skoki będą krótsze lecz bardziej niebezpieczne. Pewnie rozbiegi będą wyższe" - dodał.
Najlepszy polski skoczek narciarski podkreślił, że bardzo wzrośnie prędkość na progu. Jak deklaruje inni zawodnicy wyrażają takie same obawy: "Będziemy musieli się spotkać i z tym fantem coś zrobić. To nie może tak być, że FIS wprowadza tak istotne zmiany, a zawodników nie pyta się o zdanie".
Co prawda z międzynarodową federacją ma rozmawiać w imieniu zawodników Andreas Kuettel podczas kongresu FIS, ale według polskiego skoczka niewiele to da.
Małysz jest znudzony pytaniami ile jeszcze będzie skakał, ale po raz kolejny wyraził swoją opinię na ten temat: "Wszyscy myśleli, że teraz po Igrzyskach Olimpijskich już zakończę definitywnie karierę, a jednak powiedziałem, że chcę jeszcze rok startować. Na pewno w tym momencie nie odpowiem na pytanie co będzie później, teraz koncentruję się na sezonie 2010/2011, na mistrzostwach światach w Oslo".
Co prawda ostatnie zawody sezonu 2009/2010 odbyły się już dosyć dawno, ale skoczek nie miał jeszcze czasu na urlop.
"Może uda się w lecie wygospodarować chociaż 10 dni aby gdzieś wyjechać się +wygrzać+. Teraz miałem dużo pracy posezonowej - obowiązków domowych, zobowiązań wobec sponsorów itp. Jednak szczegółowy plan przygotowań rozstrzygnie się podczas mojego pierwszego spotkania z trenerem Hannu Lepistoe 24 maja w Szczyrku" - powiedział Małysz.
Dodał jednak, że nie czekał z pracą treningową do 24 maja - na pierwsze zgrupowanie na skoczni - tylko już robi np. ćwiczenia kondycyjne.
Podczas gali w Krakowie zawodnik odebrał symboliczny czek na kwotę 125 tys. złotych premii za osiągnięcia w sezonie 2009/2010.
PAP, im