Hampel już od kilku lat startuje w cyklu GP, ale nigdy nie odniósł spektakularnego sukcesu. Do tej pory ośmiokrotnie stawał na podium - pięć razy był drugi i trzy razy trzeci. W sobotę po raz pierwszy zwyciężył. Po raz pierwszy też dwóch reprezentantów Polski zajęło dwa czołowe miejsca.
Początek zawodów nie wróżył takiego sukcesu. Wprawdzie Hampel jeździł jak natchniony i w trzech pierwszych wyścigach zdobył osiem punktów, ale Gollob spisywał się w kratkę. Pierwszy start wygrał, a w kolejnych trzech zdobył tylko trzy punkty.
Wydawało się, że po raz drugi w tym sezonie może go zabraknąć w półfinale, jednak w wyścigu "ostatniej szansy" nie dał szans Chrisowi Holderowi, Gregowi Hancockowi oraz zastępującemu w Kopenhadze kontuzjowanego Emila Sajfutdinowa - Piotrowi Protasiewiczowi, czym zapewnił sobie miejsce w czołowej ósemce. Po minięciu linii mety cieszył się, jakby wygrał całe zawody.
W turnieju zasadniczym najlepszy był Szwed Andreas Jonsson - 13 pkt, przed Bjerre - 12 i Hampelem - 11.
Obaj Polacy spotkali się w drugim półfinale. Prowadził Hampel, przed Bjerre i Gollobem, gdy na tor upadł jadący na czwartym miejscu Holder. Bieg został przerwany, a Anglik wykluczony. W powtórce ponownie najszybszy był Hampel, ale na drugim miejscu przyjechał Gollob, eliminując z udziału w finale dotychczasowego lidera MŚ.
W finale ponownie najszybciej wystartował Hampel i pierwszego miejsca nie oddał do mety. Efektowną szarżą na pierwszym okrążeniu popisał się Gollob, który mimo nie najlepszego startu wyprzedził Chrisa Harrisa i Hansa Andersena.
Niespodzianką turnieju w Kopenhadze była słaba postawa dwukrotnego mistrza świata Duńczyka Nickiego Pedersena, który zajął dopiero 13. miejsce. Straty punktowe poniósł też broniący tytułu Australijczyk Jason Crump. Wprawdzie utrzymał czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej, ale do trzeciego Golloba traci już 11 pkt.
pap, em