Gospodarze z pewnością będą niesieni fanatycznym dopingiem fanów, jednak piłkarsko chyba nie dorastają do największych światowego futbolu. Samym dopingiem i ambicją dojść można w prawdzie daleko, ale finał w kontekście RPA brzmi jak zestawienie na jednym talerzu śledzi z gorącą czekoladą, czyli na wskroś niedorzecznie i nieprawdopodobnie. Również wygrana innego spośród afrykańskich zespołów wydaje się być mało prawdopodobna. Gwiazd co prawda im nie brakuje, ale bez wątpienia tryumf ekipy z Czarnego Lądu byłby wielką sensacją. Jedyną nadzieją dla graczy z Afryki jest chyba stwierdzenie, że kiedyś w końcu ktoś z tego kontynentu wygrać musi, ale marne to pocieszenie. Zwycięzcy afrykańskiego mundialu należy więc szukać w Europie lub Ameryce Południowej, czyli tak, jak zawsze. Pytanie tylko, kto okaże się najlepszy.
Odpowiedź jest dziś trudna, a wręcz niemożliwa do udzielenia. Rozsądek nakazuje upatrywać głównych faworytów w Hiszpanach i Brazylijczykach, ale zlekceważenie choćby Anglików, Niemców, Argentyńczyków czy Włochów, byłoby z pewnością wielkim nietaktem. I nie można też, chyba bardziej przez grzeczność i kurtuazję, zapominać o Holandii i Francji. Jednak Oranje pewnie tradycyjnie o powtórkę sukcesów z 1974 r. i 1978 r. (zajmowali wtedy drugie miejsca) się nie pokuszą, a dzisiejsi Trójkolorowi to cień ekipy, która wygrywała mistrzostwa świata 12, a Europy 10 lat temu. Czy Mundial 2010 będzie miał swojego czarnego konia? Możliwe, choć trudno stwierdzić, która reprezentacja nim zostanie. Grecy limit wyczerpali podczas Euro 2004, gdy pokonali w finale Portugalię i zadziwili cały piłkarski świat..
Póki co lepiej spokojnie zasiąść przed telewizorem i dać się oczarować zwodom Messiego i Ronaldo. Lepiej doceniać genialną defensywną grę Włochów i popatrzeć, jak rodzą się nowe gwiazdy futbolu. Na rozstrzygnięcia i dokładniejsze spekulacje przyjdzie jeszcze czas. Szkoda, że nie będziemy brać w nich pod uwagę Polaków, choć po meczu z Hiszpanią może to i lepiej, bo żeby grać na mundialu, trzeba mieć drużynę kompletną, a nasza ledwo co się urodziła i dopiero dorośnie (oby) do gry z najlepszymi.