Zakładnicy we własnym domu

Zakładnicy we własnym domu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Najbardziej znany i odważny Duńczyk przechodzi na zasłużoną emeryturę. Zamiast jednak cieszyć się wesołym życiem staruszka, musi ciągle uważać na islamskich radykałów. To cena jaką płaci za wyrażanie własnych poglądów.
Nie trzeba być wcale wielkim politykiem, generałem, ani nawet piosenkarzem czy aktorem, by znaleźć się na kartach historii. Nie trzeba być nawet młodym, ani pięknym, by poruszyć świat. Patrząc na Kurta Westergaarda, sędziwego 74-latka, trudno uwierzyć, iż to właśnie on kilkoma machnięciami ołówka doprowadził do stanu wrzenia cały muzułmański świat. Wystarczyło, że z przymrużeniem oka przedstawił Mahometa wkładając mu na głowę turban w kształcie bomby z zapalonym lontem. Był to jawny przekaz – islam ma związki z terroryzmem, z przemocą i głupią brutalnością. Muzułmanie, jak często w ostatnich latach, poczuli się obrażeni oskarżeniami o przemoc i zaczęli protestować, palić flagi i grozić śmiercią satyrykowi. 

Choć prawo gwarantuje nam – obywatelom Europy – swobodę wypowiadania swoich poglądów, to ręce muzułmanów są długie, o czym w 2004 roku przekonał się holenderski reżyser Theo van Gogh. Za rzeczową krytykę roli i pozycji kobiet w islamie został zamordowany przez muzułmanina. Westergaard po publikacji kontrowersyjnych karykatur jest pod stałą ochroną policji. Na jego życie planowano zamach. W styczniu muzułmanin wdarł się do jego domu. Trzeba przyznać – to dość oryginalna forma polemiki.

Sprawa van Gogha nie jest wyjątkiem. Przykład Westergaarda udowadnia, że w Europie i Stanach Zjednoczonych nie ma już wolności słowa. Jesteśmy zakładnikami nie tylko politycznej poprawności, ale także muzułmanów, którzy nie rozumieją panujących u nas zasad. Krytykowanie chrześcijaństwa spotka się z krytyką, oburzeniem, może protestem. Podobnie jest w przypadku krytyki judaizmu. Co do zasady sprzeciw zawsze mieści się w granicach przyjętego dyskursu politycznego w państwie demokratycznym. Nikt nie protestuje już jednak, gdy twórcy wulgarnego często serialu „South Park" pokazują Jezusa w ujęciu profanum, parodiują Boga, który w ich wizji jest zmutowanym hipopotamem, a nawet gdy drwią z Żydów jako knujących sknerusów.

Tylko islamu się nie krytykuje. Bo w przypadku islamu jest inaczej – żarty, krytyka lub sprzeciw kończą się śmiercią. Muzułmanie nie znają się na żartach. Tym bardziej należy docenić ciche bohaterstwo Westergaarda, który powiedział nie dyktaturze muzułmańskiego ponuractwa.