51-letni ojciec Christos regularnie zajmuje miejsce w sektorze dla tzw. ultrasów przy czwartej bramie stadionu Toumba, a nie każdy ma odwagę znaleźć się w towarzystwie najostrzejszych kibiców. "Brama numer 4 jest wspaniała. Ci chłopcy mają w sobie ogień, w sercach i w duszy. Zawsze będę z ludźmi uzależnionymi, także od futbolu, z chuliganami, odrzuconymi przez rodziny i społeczeństwo. Ci odrzuceni mają często więcej zasad, serca i pasji niż ci ogólnie szanowani" - wyznał ksiądz-kibic.
Ojciec Christos nie pozostaje niezauważony na meczach PAOK. Trudno, by było inaczej. Jego posiwiała broda, długa, czarna sutanna wyróżnia go na tle gołych torsów bywalców sektora.
Kapłan nie tylko bywa na meczach. Prowadzi w Salonikach bank żywności i zachęca młodych ludzi do wyjścia z uzależnień i powrotu do kościoła. Jego zdaniem, już lepiej, gdy młodzi Grecy uzależniają się od futbolu. "Pracują za minimalne wynagrodzenie i robią wszystko, by móc kupić bilet na weekendowy mecz. Są pierwsi, gdy trzeba przyłączyć się do demonstracji, ale będą też pierwsi do walki, gdy kraj ich będzie potrzebował. A dzieci bogatych rodziców studiują na zagranicznych uniwersytetach" - wytłumaczył swych towarzyszy ze stadionu duchowny.
Hierarchii kościoła greckiego wcale nie podoba się taki przyjaciel ubogich i kibic. Ojciec Christos został pozbawiony prawa wykonywania obowiązków kapłańskich, bo odmówił porzucenia swych wizyt na stadionie. Jego przyjaciele nagłośnili sprawę na Facebooku i decyzję cofnięto. Fani obronili swego "Papa-PAOK", a on nadal śpiewa z nimi: "PAOK, żyję i oddycham tylko dla ciebie".
W środę czeka PAOK, w którym występuje Polak Mirosław Sznaucner, bardzo ważny mecz rewanżowy z Ajaksem Amsterdam w 3. rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Po remisie 1:1 w Amsterdamie, Grecy mają szanse wyeliminować czterokrotnego zdobywcę Pucharu Europy.PAP, pp