FIFA jest zawsze na pierwszej linii, gdy groźbami trzeba chronić piłkę nożną przed politycznymi wpływami. Okazuje się jednak, że dla FIFA wezwanie piłkarzy przed oblicze demokratycznie wybranych władz, jak to uczyniono we Francji, to większa zbrodnia niż prześladowanie zawodników i wysyłanie trenera do obozu pracy – a właśnie w taki sposób Kim Dzong Il „nagrodził” swoich zawodników za klęskę na Mundialu.
Kilka tygodni temu byliśmy świadkami publicznej debaty we Francji na temat kondycji piłki nożnej. Jeden z ministrów chciał wyjaśnień w sprawie kiepskiego występu na Mundialu i niesnasek w zespole od ówczesnego trenera reprezentacji. Z kolei czołowy piłkarz kadry, Thierry Henry, wylądował na dywaniku u prezydenta Sarkozy`ego. W Nigerii w sprawy piłki interweniował prezydent. W Polsce z kolei chyba każdy pamięta żałosną sagę pod tytułem "wojna podjazdowa przeciwko PZPN" w wykonaniu kolejnych ministrów sportu.
Za każdym razem próba pozytywnego wpłynięcia na sytuację spotyka się z natychmiastową reakcją piłkarskich władz. Komunikat FIFA i jej szefa - Seppa Blattera - brzmi jasno: żadnych ingerencji w działalność piłkarskich związków ze strony polityków. Nic nie jest ważniejsze od autonomii związków, a już na pewno nie jakaś tam korupcja. Władza, mimo że wydaje na sport setki milionów i miliardów dolarów, nie może się mieszać do autonomii sportowych działaczy. Co najwyżej niech buduje piłkarzom orliki, stadiony i załatwia mistrzostwa.
Kiedy jednak koreański dyktator Kim Dzong Il wysłał trenera reprezentacji do obozu pracy, a piłkarzy poddaje politycznym represjom, nagle FIFA staje się bardziej wyrozumiała. Tak więc rozmowa Sarkozy`ego z piłkarzem jest dla FIFA straszliwą zbrodnią, ale ta sama organizacja nie widzi nic złego w tym, że po powrocie do kraju piłkarze Korei Północnej musieli przez kilka godzin stać na scenie, gdzie byli krytykowani przez polityków i urzędników. Trener, którego piłkarze musieli skrytykować, został wyrzucony z partii i wysłany na do obozu pracy. Jeżeli nie jest to polityczna ingerencja to co nią jest? A może termin ten odnosi się tylko do państw demokratycznych, które mogą obawiać się wykluczenia z międzynarodowych rozgrywek, a nie totalitarnych reżimów?
Co robi FIFA? Dopiero po serii artykułów prasowych zapowiedziała wysłanie do krajowej federacji listu z prośbą o wyjaśnienia. Gróźb w sprawie wykluczenia z rozgrywek nie ma. Ot moralność według FIFA.
Za każdym razem próba pozytywnego wpłynięcia na sytuację spotyka się z natychmiastową reakcją piłkarskich władz. Komunikat FIFA i jej szefa - Seppa Blattera - brzmi jasno: żadnych ingerencji w działalność piłkarskich związków ze strony polityków. Nic nie jest ważniejsze od autonomii związków, a już na pewno nie jakaś tam korupcja. Władza, mimo że wydaje na sport setki milionów i miliardów dolarów, nie może się mieszać do autonomii sportowych działaczy. Co najwyżej niech buduje piłkarzom orliki, stadiony i załatwia mistrzostwa.
Kiedy jednak koreański dyktator Kim Dzong Il wysłał trenera reprezentacji do obozu pracy, a piłkarzy poddaje politycznym represjom, nagle FIFA staje się bardziej wyrozumiała. Tak więc rozmowa Sarkozy`ego z piłkarzem jest dla FIFA straszliwą zbrodnią, ale ta sama organizacja nie widzi nic złego w tym, że po powrocie do kraju piłkarze Korei Północnej musieli przez kilka godzin stać na scenie, gdzie byli krytykowani przez polityków i urzędników. Trener, którego piłkarze musieli skrytykować, został wyrzucony z partii i wysłany na do obozu pracy. Jeżeli nie jest to polityczna ingerencja to co nią jest? A może termin ten odnosi się tylko do państw demokratycznych, które mogą obawiać się wykluczenia z międzynarodowych rozgrywek, a nie totalitarnych reżimów?
Co robi FIFA? Dopiero po serii artykułów prasowych zapowiedziała wysłanie do krajowej federacji listu z prośbą o wyjaśnienia. Gróźb w sprawie wykluczenia z rozgrywek nie ma. Ot moralność według FIFA.