46-letnia mieszkanka Bełchatowa nie przyznaje się do winy; utrzymuje, że doszło do sprzeczki pomiędzy nią a teściową, ale nie użyła paralizatora. Grozić jej może kara nawet dożywotniego więzienia.
Według prokuratury, do zdarzenia doszło w grudniu 2009 roku. 46-latka przyjechała w odwiedziny do swojej teściowej mieszkającej w podłódzkich Pabianicach. W trakcie spotkania pomiędzy kobietami doszło do sprzeczki. Z relacji poszkodowanej wynika, że jej synowa chciała, żeby starsza kobieta zamieszkała z nią, sprzedała swoje mieszkanie, a pieniądze przeznaczyła na spłatę długów synowej, które oszacowała na ok. 120 tys. zł.
W trakcie szamotaniny - zdaniem oskarżenia - 46-latka miała zaatakować paralizatorem siedzącą w fotelu teściową. Gdy sprzęt nie zadziałał, synowa miała przyduszać ją poduszką. Przerażona i bezbronna staruszka zaczęła krzyczeć. Krzyki usłyszeli mieszkający piętro niżej sąsiedzi, przybiegli na pomoc i zatrzymali napastniczkę. Poturbowanej staruszce pomocy na miejscu udzieliło pogotowie. 46-latka usłyszała zarzut usiłowania zabójstwa i trafiła do aresztu.
PAP, arb