Od początku roku do schroniska trafiło 499 psów i 41 kotów. Z tej liczby 362 zwierzęta zostały adoptowane. 47 psów i trzy koty poddano eutanazji, 82 psy i trzy koty padły. Podczas kontroli stwierdzono także, że zwierzęta nie były identyfikowane w sposób trwały - nie miały czipów lub tatuaży, a jedynie numer na obróżce. To sprawia, że nie ma przejrzystości w przepływie zwierząt. Wątpliwości Inspekcji budzi także fakt, że wolontariuszom utrudniano dostęp do schroniska.
Uwagi dotyczące pracy zatrudnionych w schronisku weterynarzy Inspektorat przekazał Okręgowej Radzie Lekarsko-Weterynaryjnej, która jeszcze nie zajęła się tą sprawą. Dyrektor Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych w Kielcach Bogdan Klikowicz powiedział, że przepełnienie w schronisku spowodowane jest tym, że mniej zwierząt udało się wydać. Czasowe umowy z gminami, zawierane na skutek ich "gorących" próśb, nie będą przedłużane. Schronisko ma zostać rozbudowane. Zostaną też ustalone warunki współpracy z wolontariuszami.
W woj. Świętokrzyskim, oprócz kieleckiej placówki, jest jeszcze niewielkie schronisko w Borszowicach, obsługujące trzy gminy. Zdaniem Gwardjana gminy, na których spoczywa obowiązek rozwiązania problemu bezdomnych zwierząt, powinny tworzyć kolejne placówki. Adopcje nie są wystarczające, bowiem w Polsce nie ma kontroli nad rozmnażaniem się zwierząt. Według niego od czasu do czasu pojawiają się "nielegalne" schroniska tworzone przez ludzi, którzy "z potrzeby serca" próbują pomagać zwierzętom. Nie spełniają one dosyć wyśrubowanych wymogów i nie mogą być zarejestrowane. W dostosowaniu ich do takich wymagań mogłyby takim osobom pomóc właśnie samorządy.
Rzeczniczka wojewody świętokrzyskiego Agata Wojda powiedziała, że wojewoda wystąpi do samorządów z pytaniem, jak rozwiązują problem bezdomnych zwierząt.pap, ps