Gollob nie kończy kariery

Gollob nie kończy kariery

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po zwycięstwie w Grand Prix Włoch Tomasz Gollob nie krył zadowolenia, że po wielu latach udało mu się wywalczyć tytuł mistrza świata w jeździe na żużlu. Teraz podkreśla, że czuje się sportowcem spełnionym, choć jeszcze nie zamierza kończyć kariery.
- Dzisiaj wszystko mogło się wywrócić, bo w tych warunkach pogodowych ten tor nie był taki jak mógłbym sobie życzyć, ale po pierwszym, niezbyt udanym biegu wszystko wróciło do normy, uspokoiłem nerwy i do końca zawodów nie było już z mojej strony żadnych błędów. Postanowiłem po prostu jeździć równo, bez żadnych dziwnych rzeczy, po prostu tak, jak motocykl słuchał i jechał. Tutaj nie można zahamować, przepuścić rywala czy poczekać. Jak już jestem w rytmie, to nie mogę kalkulować, tylko zdobywać punkty, a nie hamować - powiedział Gollob po zawodach we włoskim Terenzano.

- Rozmawiałem przed startem z ojcem i doszliśmy do wniosku, że to najważniejsze zawody w mojej karierze. Tu wszystko mogło się zmienić. Mogłem wiele punktów zyskać lub stracić. Ojciec na pewno denerwował się tak samo jak ja i razem ze mną jechał. Chciałem podziękować jemu, całej mojej rodzinie i wszystkim, którzy mi pomagali. Czuję się teraz spełniony, ale nie zamierzam przestać jeździć ani żyć, dlatego jeszcze wiele przede mną. Ile pracy musiałem włożyć w ten sukces w przeciągu ostatnich miesięcy, wiem tylko ja. Nie udałoby mi się, gdyby nie pomoc sponsorów i wszystkich, którzy przez te wszystkie lata we mnie wierzyli - dodał.

Zawodnik gorzowskiej Stali w kończącym się sezonie nie miał ani jednej chwili zwątpienia, a determinacja i wiara w końcowy sukces nie opuszczały go nigdy. - Miałem problemy w Cardiff i w Lesznie, ale żadnej kalkulacji nie było. Przez ostatnie trzy, cztery lata pracowałem spokojnie, a plan był prosty - w każdych kolejnych zawodach Grand Prix zdobywać o jeden dwa punkty więcej niż w poprzednich. To zdało egzamin, choć trwało to co prawda cztery lata. Wiara czyni jednak cuda, a ja wierzyłem i udało się. Tytuł zobowiązuje, dlatego jeśli się uda to będę się starał wygrywać, a jeśli nie to przyjmę to godnie i bez grymasu, bo przecież jestem mistrzem świata. Wreszcie skończy się prześladujący mnie sen, w którym pytano kiedy w końcu zostanę mistrzem - powiedział.

Do końca cyklu Grand Prix pozostał już tylko jeden turniej, który odbędzie się za dwa tygodnie w Bydgoszczy. Będzie to ważny start dla Golloba: - Chciałbym się dobrze zaprezentować w rodzinnym mieście. Plan na ten sezon wykonałem już w stu procentach, a teraz będę bawił publiczność - dodał.

Zdobycie tytułu indywidualnego mistrza świata to największy sukces w karierze 39-letniego Golloba. Wcześniej zdobył sześć medali IMŚ - dwa srebrne i cztery brązowe. W klasyfikacji generalnej Polak ma obecnie 163 pkt i o 32 wyprzedza rodaka Jarosława Hampela oraz o 34 broniącego tytułu Australijczyka Jasona Crumpa. W jednym turnieju można zdobyć maksymalnie 24 pkt.

9 października w Bydgoszczy rozstrzygną się losy pozostałych miejsc na podium MŚ. Wiadomo już, że rozdzielą je między sobą Hampel i Crump, bo rywale nie są w stanie już im zagrozić. Bilety na turniej zostały wykupione w sierpniu i organizatorzy zdecydowali się dostawić dodatkowe trybuny. W sumie jazdę najlepszych żużlowców świata będzie oglądało blisko 19 tysięcy osób.

zew, PAP