Zaczął on pomagać Polakom w Rumunii w 2000 roku, gdy został wysłany na Bukowinę, by zrobić reportaż o przekazywaniu darów mieszkającym tam rodakom. - Ten wyjazd spowodował, że w ciągu dwóch miesięcy zorganizowałem następny, potem były kolejne. Z czasem do przedsięwzięcia włączyło się wielu znajomych, z mojej redakcji, a także z wielu poznańskich firm. Od lokalnego przedsiębiorcy, Marka Niedbały za każdym razem dostajemy samochód, którym wieziemy to, co zebraliśmy - stwierdził.
Wśród przedmiotów, jakie zawiózł do Rumunii, Biernacki wymienia m.in. łóżko przeciwodleżynowe, wózki inwalidzkie, glukometry i aparaty do mierzenia ciśnienia. Jak wyjaśnił, to rzeczy, o które prosili mieszkający tam Polacy. Dziennikarz nie tylko przekazuje dary. Kiedy pierwszy raz wyjechał na Bukowinę, poznał polską rodzinę z niewidomą córką. Dzięki jego staraniom, dziecko trafiło do ośrodka dla niewidomych w Laskach.
Jak powiedział Biernacki, Polaków w Rumunii trapią podobne problemy jak rodaków w kraju: kryzys gospodarczy i brak pracy. - To są duże społeczności, żyjące w zamkniętych, polskich enklawach, ludzie ci mówią pięknie po polsku, ten język można usłyszeć w sklepie i w kościele. Wioski, w których mieszkają Polacy, są oddalone od dużych miast. Tylko do jednej prowadzi betonowa droga, ufundowana przez Polaków za sprawą prezydenta Kwaśniewskiego - powiedział. Dodał, że w Polsce stara się także poprzez swoje reportaże walczyć ze stereotypami dotyczącymi Rumunów.
- Te stereotypy są krzywdzące także dla mieszkających w Rumunii Polaków. W Polsce Rumun kojarzony jest wyłącznie z Romami żebrzącymi na ulicach. Tymczasem to bardzo pracowity, dumny naród, Rumunia to kraj bezpieczniejszy niż Polska i szybko się rozwijający - powiedział.pap, ps