Trzech nowych członków załogi stacji Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS przybyło w nocy z soboty na niedzielę na stację rosyjskim statkiem Sojuz. Dokonają oni niezbędnych prac przed dwoma ostatnimi lotami wahadłowców, które dostarczą ostatnie elementy niezbędne do zakończenia montażu stacji. Sojuz połączył się ze stacją ISS na wysokości 360 km nad południowym Pacyfikiem. Stacja ISS montowana jest na orbicie od 1998 r. Jej wartość ocenia się obecnie na 100 mld dolarów.
Dwóch Rosjan, Aleksander Kalerij i Oleg Skripoczka oraz Amerykanin Scott Kelly dołączą do trzech dotychczasowych członków załogi. Na pokładzie stacji spędzą 6 miesięcy. Dwie ostatnie misje wahadłowców, przed ich ostatecznym wycofaniem z eksploatacji, umożliwią dostarczenie na stację części do montażu oraz detektora cząstek Alpha Magnetic Spectrometer wartości 2 mld dolarów. Misje wyznaczono na listopad i luty przyszłego roku. Kongres USA wyraził wstępną zgodę na jeszcze jeden lot wahadłowca na stację latem przyszłego roku, ale nie przekazał na ten cel żadnych funduszy.
Pod koniec pobytu, w marcu przyszłego roku, Scott Kelly najprawdopodobniej spotka się na orbicie ze swoim bratem-bliźniakiem Markiem, który ma przybyć na stację na pokładzie wahadłowca Endeavour.
Wahadłowce zostaną wycofane po 30 latach eksploatacji głównie z powodu wysokich kosztów operacyjnych, wynoszących ok. 3 mld dolarów rocznie. Agencja NASA nie dysponuje obecnie pojazdami zastępczymi i dlatego będzie zmuszona, w okresie przejściowym korzystać z rosyjskich Sojuzów. Są to jednak usługi drogie - koszt przetransportowania jednej osoby na orbitę Rosjanie ocenili na 51 mln dolarów.
PAP, arb