W uzasadnieniu wyroku sędzia Marcin Mietlicki powiedział, że zarzuty korupcyjne zostały w całości udowodnione. - Występki te zostały ujawnione już po rozpoczęciu procedury związanej z zawiadomieniem o domniemanym błędzie lekarskim. Nikt oskarżonego nie pomawiał od razu o te przestępstwa - zaznaczył sędzia.
Edward M. został też skazany za fałszowanie dokumentacji medycznej pacjentki. W karcie informacyjnej, już po operacji, wpisał, że kobieta może poruszać kończynami dolnymi i może stać przy pomocy tzw. balkonika. Jak powiedział sędzia, ten zarzut znajduje potwierdzenie w rzeczywistości, bo pokrzywdzona kobieta do dziś nie może się sprawnie poruszać. - Gdy uczestniczyła w rozprawie, była przywożona na wózku. W żaden inny sposób nie mogła funkcjonować i nie może do tej pory, a więc tym bardziej bezpośrednio po operacji - zaznaczył sędzia.
Sąd uniewinnił jednak lekarza od zarzutu przeprowadzenia operacji kobiety niezgodnie z zasadami sztuki lekarskiej i nieumyślnego doprowadzenia u niej do ciężkich powikłań - m.in. częściowego paraliżu, który uniemożliwia jej chodzenie.
Zarzut postawiony w akcie oskarżenia - jak tłumaczył sędzia - opierał się na krótkiej opinii lekarza, który potem przed sądem wycofał się z niej. Ponadto według opinii kilku biegłych lekarzy, choć skutki zabiegu dla pacjentki są straszne, to nie można uznać, że zostały one spowodowane nieprawidłowym działaniem lekarza. Zdaniem sądu operacja, którą wykonywał oskarżony neurochirurg, należała do tych o dużym stopniu ryzyka - a ryzyko zostało podjęte ze względu na ciężki stan zdrowia pacjentki - i mogły po zabiegu wystąpić powikłania. Edwarda M. nie było na ogłoszeniu wyroku. Jego adwokat Stanisław Estreich powiedział dziennikarzom, że zamierza złożyć apelację.
W tym samym sądzie toczy się inny proces, w którym Edward M. jest oskarżony o wzięcie czterech łapówek, w zamian za przyjęcie pacjentów, ich leczenie i przeprowadzenie operacji lub przyspieszenie terminu jej wykonania. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.
zew, PAP