Sędzia Sławomir Wołosik uzasadniając wyrok stwierdził, że ustalenia w sprawie są jednoznaczne, więc kwestią kluczową był jedynie wymiar kary. Tłumacząc, dlaczego orzekł wyrok w zawieszeniu mówił, że kara musi być przede wszystkim sprawiedliwa i wychowawcza wobec sprawcy, co oznacza, że powinna skłaniać go do zmiany swego dotychczasowego trybu życia. Wołosik mówił, że dopiero w dalszej kolejności kara ma mieć wymiar odstraszający wobec innych potencjalnych sprawców takich czynów. Sędzia przywoływał opinie biegłych, którzy ocenili, że sprawca jest uzależniony od hazardu, ale zdawał sobie sprawę z tego co robi i mógł kierować swoim postępowaniem. - Mógł w każdej chwili przerwać tę działalność, ale tego nie zrobił. Kierował się złudnym przekonaniem, że kolejne przywłaszczane pieniądze pozwolą mu na odrobienie strat poniesionych w wyniku gier hazardowych czy też być może, by zaspokoić i inne potrzeby finansowe - mówił sędzia. Dodał, że nie ma dowodów na to, iż cała kwota została przeznaczona na hazard. Sędzia powiedział też, że niewiarygodne były zeznania, iż 200 tys. zł zostało oskarżonemu skradzione z samochodu.
Jako okoliczności łagodzące sąd wymienił wcześniejszą niekaralność sprawcy oraz jego uzależnienie od hazardu. Zasługuje na danie mu szansy i pokazanie, że będzie przestrzegał porządku prawnego - mówił sędzia. Mężczyzna, którego nie było na publikacji wyroku, ma zwrócić bankowi ponad 441 tys. zł. Sąd orzekł też wobec skazanego 20 tys. zł grzywny, ale na jej poczet ma być zaliczony 6-miesięczny areszt, stosowany na początku śledztwa. Jeśli mężczyzna nie będzie spłacał bankowi pieniędzy, na wniosek banku-wierzyciela pójdzie do więzienia, bo zawieszenie wykonania kary zostanie anulowane.
PAP, arb