Jak mówiła w swoim wystąpieniu dr Katarzyna Węsierska z Uniwersytetu Śląskiego, niepłynność w mowie małych dzieci pojawia się w wieku od 2 do 5 lat, średnio w 34. miesiącu życia. Kluczowa w takich przypadkach jest rola rodziców. Terapia w tym wieku jest bowiem przede wszystkim działaniem pośrednim - modyfikowaniem sposobów komunikowania się z dzieckiem, tworzeniem środowiska przyjaznego dla płynnej mowy w jego rodzinie i bliskim otoczeniu.
Logopeda zachęca rodziców przede wszystkim do spowolnienia mowy, wyeliminowania presji czasowej w kontaktach z dzieckiem, ograniczenia pytań, przesadnej stymulacji intelektualnej, zapewnienia regularnego trybu życia.
Według dotychczasowych standardów opieki nad dzieckiem z niepłynnością mowy, specjaliści radzą, by unikać mówienia o tym problemie w obecności dziecka i komentowania sposobu, w jaki mówi. Węsierska mówiła na konferencji o nowej metodzie - brytyjskim programie Lidcombe, który zakłada m.in. bezpośrednie modelowanie sposobu mówienia dziecka. To chwalenie płynnej mowy i komentowanie w przyjazny sposób zająknięć - np. "To było trochę zająknięte, prawda?" - co pomaga budować prawidłowy wzorzec mowy.
- U podstaw tej metody legły wyniki badań starszych osób, które w dzieciństwie mówiły niepłynnie. Często wskazywały one na tę specyficzną zmowę milczenia na temat problemu, który same zauważały. A przecież kiedy dziecko się przewróci, nie jest tak, że mama nie zwraca na to uwagi - podnosi je i stara się wesprzeć - tłumaczyła Węsierska. Podkreśliła, że wybór metod terapii musi być zawsze dostosowany do konkretnego przypadku, z uwzględnieniem wieku dziecka, jego sytuacji i kondycji.
Jak podkreślali uczestnicy konferencji, niepłynność mowy ma wpływ na całe życie człowieka. Znane są przypadki samobójstw na tym tle, do których mogą popchnąć prześladowania ze strony rówieśników czy życiowe porażki. Dr Dave Rowley z De Montfort University w Leicester porównywał życie osoby z niepłynnością do tego, co przeżywa osoba cierpiąca na arachnofobię. - Kiedy wchodzi do ciemnego domu, natychmiast myśli o tym, czy są w nim pająki i pajęczyny. Podobny lęk odczuwa stojąc przed trudnymi sytuacjami społecznymi osoba, która się jąka - podkreślił.
Dr Olga Przybyla z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach wyjaśnia, że jąkające się dzieci w szkole tworzą całe strategie, które pomagają im tam funkcjonować. - To osoby, które milczą na lekcjach, niejednokrotnie bardzo pracowite. Pisemną pracę nadrabiają to, że nie mówią w czasie lekcji - powiedziała.
Przybyla przeprowadziła badania na temat jąkania na grupie 300 uczniów - w szkołach podstawowych, gimnazjach i szkołach średnich - oraz ok. 100 nauczycieli. - Wygląda to tragicznie. Świadomość nauczycieli na temat tego, jak można pomóc, to zaledwie 7 proc. uczących. Na pewno wynika to z faktu, że logopedia w naszym kraju dopiero się rozwija. Chciałabym uświadomić nauczycielom, jak ważny to jest problem. Rodzice niejednokrotnie nie wiedzą, gdzie szukać pomocy, bagatelizują problem, uznając, że dziecko sobie i tak w życiu jakoś poradzi. Jest konieczność i ogromna potrzeba rozmawiania o tym w społeczeństwie - zaznaczyła.pap, ps