Do wypadku doszło 6 grudnia 2003 roku. Ponad 25-metrowy bożonarodzeniowy świerk runął i zranił pięciu ludzi, spośród których najcięższe obrażenia odniósł Tuffin. Doznał złamań kości udowych oraz lędźwiowego i piersiowego odcinka kręgosłupa, był operowany i przetaczano mu krew. Przez miesiąc pozostawał przykuty do wózka inwalidzkiego, korzystał z niego przez dalsze trzy miesiące, a potem musiał się poruszać przy pomocy laski.
Jak stwierdziła w uzasadnieniu wyroku sędzia Lucie Laura Penn, powód wciąż odczuwa nieustanne bóle kręgosłupa i nóg oraz jest ograniczony ruchowo. Występująca w imieniu firmy FAP adwokatka Vlasta Mikulaszkova skrytykowała wyrok, wskazując, że przyznane wcześniej odszkodowanie było dostateczne. - Uważam, że potencjalny rozgłos tej sprawy w mediach sprawił, iż postępowano tutaj bardzo arbitralnie, jeśli chodzi o twierdzenia i dowody - powiedziała dziennikarzom. Według niej, Brytyjczyk nie przedstawił wystarczającego uzasadnienia swych roszczeń.
Dodała, że FAP prawdopodobnie odwoła się od wyroku, ale ostatecznie zadecyduje o tym towarzystwo ubezpieczeniowe, które będzie płacić odszkodowanie za firmę. Adwokatka reprezentująca władze Pragi orzeczenia nie skomentowała.pap, ps