Zaawansowana technologia jest według Aalberga bardzo potrzebna, zwłaszcza kiedy różnice pomiędzy zawodnikami stają się coraz mniejsze. Wskazał na sytuację z igrzysk w Salt Lake City w 2002 roku, gdy Norwegom Thomasowi Alsgaardowi i Frode Estili przyznano dwa srebrne medale w biegu na dochodzenie. Po pozytywnej próbie dopingowej zwycięzcy Johanna Muehlegga obaj otrzymali złote medale. - Tam używana była kamera robiąca 1100 zdjęć na sekundę, czyli pomiar wykonywany był z dokładnością do jednej tysięcznej sekundy. Wtedy był to szczyt techniki, lecz jak widać to nie wystarczyło - powiedział Aalberg.
Dla organizatorów mistrzostw dokładny sprzęt jest istotny także z powodów historycznych. Do dzisiaj w Norwegii dyskutowana jest sytuacja, gdy podczas mistrzostw świata w Oslo w 1982 roku, po dramatycznych dyskusjach, kłótniach i naciskach działaczy, złote medale przyznano ex aequo sztafetom Norwegii i ZSRR. Kilka minut później sędziowie w podobnej sytuacji przyznali dwa brązowe medale sztafetom NRD i Finlandii. - To był najdramatyczniejszy moment w historii norweskiego narciarstwa, lecz wtedy kamery nie były tak precyzyjne. Tym razem w Oslo w 2011 roku nie będzie żadnych dyskusji - zapewnił Aalberg.
zew, PAP