- Takie zjazdy nie mają sensu. Lepiej te 300 tysięcy złotych, które kosztowała organizacja, byłoby przeznaczyć na juniorów czy trampkarzy - ocenił Walne Zgromadzenie PZPN członek zarządu związku Zbigniew Lach.
Piątkowy zjazd jest najmniej emocjonujący od lat, praktycznie nie pojawiły się żadne sporne kwestie. Jedynie na początku obrad, na znak protestu - przeciw ich zdaniem łamaniu statutu związku - salę obrad opuściła opozycyjna wobec władz grupa delegatów z Podkarpacia. Do dyskusji nad sprawozdaniem władz związku z ostatnich miesięcy działalności i sytuacją finansową PZPN zgłosiły się... dwie osoby, w tym były szef piłkarskiej centrali Michał Listkiewicz, który uczestniczył w obradach jako gość.
- Harcownicy poszli i wszystko wyglądało na takie uładzone, delikatne, letnie. Jestem tym wszystkim trochę zniesmaczony - powiedział Lach. - Nie chodzi o to, by się kłócić, obrzucać błotem, ale zjazd powinien stanowić platformę wymiany poglądów. Ciągle panuje jakaś dziwna zmowa milczenia, nic się nie dzieje. - Taki zjazd jak dziś nie ma sensu. Szkoda raz na rok wywalać 300 tys. złotych na organizację. Lepiej to przeznaczyć na juniorów czy trampkarzy - podsumował Lach.
Wiceprezes PZPN ds. organizacyjno-finansowych Rudolf Bugdoł przedstawiając preliminarz budżetowy na przyszły rok powiedział z trybuny zjazdowej, że koszt organizacji Walnego Zgromadzenia to ok. 200 tys. złotych.
zew, PAP