13 grudnia, jak co roku, PKP zmienia rozkład jazdy pociągów. I jak co roku, wiążą się z tym problemy. Oczywiście dla pasażerów.
1 grudnia chciałem kupić bilety pozwalające mi wrócić do domu na Boże Narodzenie i Sylwestra – aby uniknąć przypominających o PRL-u kolejek w gorącym okresie świątecznym. Niestety okazało się to zadaniem awykonalnym, w związku ze świecką tradycją panującą w PKP, które to PKP co roku, 13 grudnia, zmienia rozkład jazdy pociągów. Pozornie nie powinno mieć to znaczenia dla moich zakupowych planów, bo rozkład ten wszyscy już dawno znają, ale... No właśnie. Kasjerka pytana o bilety na pociągi, które wyjadą w trasy po 13 grudnia rozłożyła bezradnie ręce. Kiedy będzie można kupić bilety? Nie wiadomo. Może „już" 10, może dopiero 12, a kto wie – może trzeba poczekać do 13 – udzieliła mi profesjonalnej odpowiedzi moja rozmówczyni. Brnąłem jednak dalej i naiwnie postanowiłem zasięgnąć języka dzwoniąc do informacji kolejowej. Kto jak kto, ale informacja informację mieć powinna – kalkulowałem. O święta naiwności! Na pytanie o zakup biletów sympatyczna pani odpowiedziała, że niestety nie jest w stanie mi pomóc. Kiedy zauważyłem, że bądź co bądź nie dzwonię z tym pytaniem do sklepu mięsnego, tylko do informacji kolejowej, więc może jednak… - pani odpowiedziała, że może i owszem, chwileczkę i – rozłączyła się.
Minęły cztery dni. Akurat przechodziłem obok Dworca Centralnego i pomyślałem – wejdę, a nuż sytuacja się wyklarowała. I rzeczywiście – ta sama kasjerka, która przekonywała mnie, że przed 10 grudnia nic się nie da załatwić bez mrugnięcia okiem sprzedała mi potrzebne bilety. Z miejscówkami! Zadowolony z tego, że podróży do domu na święta nie spędzę w korytarzu pociągu wróciłem do domu.
A w mieszkaniu czekała mnie niespodzianka. Oto rzeczniczka PKP za pośrednictwem mediów poinformowała mnie i resztę Polaków, że na razie kupowanie biletów na drugą połowę grudnia jest… niemożliwe. Oczywiście w związku ze zmianą rozkładu jazdy. Jej słowa potwierdziły kasjerki z dworca w Krakowie i… Warszawie. Poczułem się niepewnie. Co ja w takim razie kupiłem?
Ta niepewność towarzyszy mi do dziś. Zachodzę w głowę w jaki sposób kupiłem bilety, których nie można kupić, dlaczego w ciągu kilku dni kasjerka zmieniła swoją „politykę sprzedażową" o 180 stopni i dlaczego informacja kolejowa nie nazywa się dezinformacją. Cieszę się jednak, że mamy XXI wiek i nawet jeśli okaże się, że kupiłem wirtualny bilet na wirtualny pociąg – to przynajmniej w wigilię złożę rodzinie życzenia za pośrednictwem internetu. Dobre i to.
Minęły cztery dni. Akurat przechodziłem obok Dworca Centralnego i pomyślałem – wejdę, a nuż sytuacja się wyklarowała. I rzeczywiście – ta sama kasjerka, która przekonywała mnie, że przed 10 grudnia nic się nie da załatwić bez mrugnięcia okiem sprzedała mi potrzebne bilety. Z miejscówkami! Zadowolony z tego, że podróży do domu na święta nie spędzę w korytarzu pociągu wróciłem do domu.
A w mieszkaniu czekała mnie niespodzianka. Oto rzeczniczka PKP za pośrednictwem mediów poinformowała mnie i resztę Polaków, że na razie kupowanie biletów na drugą połowę grudnia jest… niemożliwe. Oczywiście w związku ze zmianą rozkładu jazdy. Jej słowa potwierdziły kasjerki z dworca w Krakowie i… Warszawie. Poczułem się niepewnie. Co ja w takim razie kupiłem?
Ta niepewność towarzyszy mi do dziś. Zachodzę w głowę w jaki sposób kupiłem bilety, których nie można kupić, dlaczego w ciągu kilku dni kasjerka zmieniła swoją „politykę sprzedażową" o 180 stopni i dlaczego informacja kolejowa nie nazywa się dezinformacją. Cieszę się jednak, że mamy XXI wiek i nawet jeśli okaże się, że kupiłem wirtualny bilet na wirtualny pociąg – to przynajmniej w wigilię złożę rodzinie życzenia za pośrednictwem internetu. Dobre i to.