Jak wyjaśniła Bagrowska, aby wziąć udział w licytacji, trzeba było się zarejestrować; w tym celu użytkownik musiał wykupić prawo do licytowania - w serwisie to się nazywało "podbicie". - "Podbicia" sprzedawane były w pakietach. Im więcej "podbić" się wykupiło, tym więcej razy można było podbijać cenę towaru, który chcieliśmy kupić - tłumaczyła rzeczniczka.
Ceny takich pakietów były różne - od kilku groszy do kilku złotych. - Użytkownik wykorzystywał "podbicia" w aukcji, licytując przedmiot z innymi uczestnikami. "Pobicie" zwiększało cenę. Gdy aukcja się kończyła, ten, kto licytował ostatni, uzyskiwał prawo wykupu przedmiotu. Pozostałe osoby ponosiły koszty wykorzystanych przez siebie "podbić", nie zyskując nic - powiedziała rzeczniczka.
Policja podejrzewa, że licytacje na tym portalu przebiegały niezgodnie z regulaminem. Ponadto, że w aukcjach brali udział nie tylko realni klienci - dochodziło też do "sztucznych podbić" generowanych przez fruli.pl. - Takie działanie zapobiegało wygrywaniu aukcji przez jej rzeczywistych użytkowników, a portal zarabiał na "podbiciach" wykupionych przez klientów - mówiła Bagrowska.
zew, PAP
Szukasz prezentu na święta? Zobacz jakie prezentowe hity roku wybrał "Wprost"!