Australia w ogniu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pożary buszu w płd.-wsch. Australii to najgorsza klęska tego typu w dziejach kraju - uważa Bob Debus, minister ds. katastrof w rządzie stanu Nowa Płd. Walia, gdzie szaleje żywioł.
"Już trzynaście dni trwa ten kryzys i nie ma żadnych widoków na deszcz w najbliższym czasie" - powiedział minister w sobotę w Sydney. Debus wskazał, że obecna sytuacja jest jeszcze dramatyczniejsza niż w czasie pożarów w 1994 roku, kiedy zginęło wiele osób. "W styczniu 1994 roku przynajmniej siódmego dnia (pożarów) w kilku miejscach spadł deszcz. Teraz jest już 13 dzień, i ani kropli" - mówi.
Ogień płonie w około 100 miejscach wzdłuż południowo-wschodniego wybrzeża Australii. Strażacy obawiają się pogorszenia sytuacji w rejonach objętych pożarem. Na północ i północny zachód od Sydney ogniska pożarowe mogą się w przyszłym tygodniu połączyć w jeden potężny front ogniowy. W regionie Hawkesbury, płomienie dotarły na kilometr od siedlisk ludzkich. Wprawdzie osłabienie siły wiatru i nieco niższe temperatury ułatwiały w sobotę strażakom walkę z żywiołem, jednak "przerwa na oddech" będzie trwała krótko - mówi szef strażaków, Phil Koperberg. "Następne dwa dni będą decydujące. Pogoda jest dla nas bezlitosna" - dodaje.
W niedzielę i poniedziałek oczekuje się wysokich temperatur i silnych wiatrów zachodnich, które mogą sprzyjać żywiołowi.
IrP, pap