Piątka samotników wyruszyła w dalszy rejs

Piątka samotników wyruszyła w dalszy rejs

Dodano:   /  Zmieniono: 
Z czterodniowym opóźnieniem spowodowanym sztormem, pięciu żeglarzy wystartowało w czwartek z Kapsztadu, rozpoczynając drugi, najtrudniejszy etap wokółziemskich regat samotników Velux 5 Oceans.
Celem jest Nowa Zelandia, gdzie pierwszy jacht powinien dotrzeć na początku stycznia. Zawodnicy zostawili za sobą ciepło Afryki i obrali kurs w rejony zwane "ryczącymi czterdziestkami" i "wyjącymi pięćdziesiątkami". Okolica, gdzie poniżej 50. równoleżnika łączą się wody trzech oceanów - Atlantyku, Indyjskiego i Pacyfiku, oblewające Antarktydę - określana jest zwyczajowo mianem Oceanu Południowego. To wyjątkowo mało gościnny rejon. Wody, przez które wiedzie trasa regat, nie są ograniczone z żadnej strony lądem, co powoduje, że fale rozbudowują się do monstrualnych rozmiarów, bo nic nie zakłóca ich biegu.

Start tego etapu regat pierwotnie wyznaczono na 12 grudnia, ale został odroczony ze względu na sztorm. Komisja, analizując prognozy pogody, uznała, że dopiero w czwartek warunki umożliwiają bezpieczne rozpoczęcie rywalizacji. Przed opuszczeniem portu zwycięzca pierwszego etapu, Amerykanin Brad Van Liew, nie chciał zdradzić swojej strategii.

- Po prostu zamierzam się stąd wydostać, potem płynąć naprzód i dotrzeć bezpiecznie do mety. W tym etapie najważniejsze jest właśnie bezpieczeństwo. Normalnie zawsze dążę do zwycięstwa, ale nie zamierzam agresywnie walczyć - powiedział sternik "Le Pingouina".

Gdańszczanin Zbigniew "Gutek" Gutkowski, który pierwszy etap ukończył na drugim miejscu, również wypowiadał się enigmatycznie. - Pierwsze godziny będą powrotem do rytmu łódkowego, co jest istotne dla uniknięcia jakichkolwiek awarii sprzętu. Tam, gdzie płyniemy, prawie cały czas jest sztorm. Najważniejsze jest zatem bezpieczeństwo. Oczywiście będę obserwował Brada i innych, będę starał się podejmować optymalne decyzje taktyczne, ale nie jestem jasnowidzem, nie wiem, jak będzie - zaznaczył.

zew, PAP