Rzecznik dodał, że choć cały czas trwa gaszenie pożaru, to jednak ze względu na materiały wybuchowe znajdujące się w środku żaden strażak nie może wejść do hurtowni, by znaleźć źródło ognia. - Na tym etapie pilnujemy, aby pożar się nie rozprzestrzenił i czekamy, aż wszystko się wypali. Wchodzenie do środka byłoby bardzo niebezpieczne - zaznaczył rzecznik.
Pożar wybuchł w hurtowni w centrum Jeleniej Góry w środę około południa. Najpierw gasiło go sześć zastępów straży pożarnej, później do akcji przystąpiło kolejnych 20 jednostek z całego województwa. W trakcie gaszenia zawalił się dach budynku i ogień przedostał się na zewnątrz. Według Gielsy materiałów wybuchowych mogło być w hurtowni znacznie więcej, niż deklarował właściciel. Tuż po wybuchu straż pożarna chciała zaczekać do całkowitego wypalenia się wszystkich fajerwerków, ale nadal dochodzi do eksplozji. - Opanowanie ognia jest w takim wypadku bardzo trudne - relacjonował rzecznik.
Nie ma niebezpieczeństwa dla sąsiednich budynków, ponieważ hurtownia o powierzchni ok. 100 m kw. ma betonową konstrukcję. Z zagrożonego rejonu usunięto jedynie samochody. Nie wiadomo, jak długo potrwa dogaszanie pogorzeliska, ani co było przyczyną wypadku.
zew, PAP