Nie policzono, ile saren zimuje w Szczecinie. - Tylko w dzielnicach północnych jest ich około setki, a w całym mieście kilkakrotnie więcej - powiedział Czeraszkiewicz. Łowczy dodał, że nie są dokarmiane szczecińskie dziki. - Chcemy, aby w poszukiwaniu pokarmu odchodziły jak najdalej od ludzkich siedzib. Dziki bardzo przyzwyczajają się do miejsc, gdzie dostają jedzenie; wracają do nich przez cały rok, podchodzą do domów, co stanowi problem- wyjaśnił.
Czeraszkiewicz powiedział, że szczecinianie dokarmiają zimujące w mieście dzikie zwierzęta również na własną rękę. - To bardzo dobrze, bo zima jest wyjątkowo ciężka a śniegu dużo, trzeba jednak dokarmiać umiejętnie, by nie zaszkodzić zwierzętom - zaznaczył. Zwierzętom nie wolno np. dawać resztek z obiadu. - Nie wolno dawać niczego z solą i przyprawami, ciemnego pieczywa. Pieczywo można dawać, ale tylko jasne, czerstwe i rozdrobnione. Najlepiej karmić ptaki ziarnem np. kaszami, kukurydzą, zbożem, ziarnami słonecznika - wyliczył łowczy.
Czeraszkiewicz podkreślił, że w dokarmianiu zwierząt ważna jest konsekwencja. - Jeżeli raz nasypie się jedzenie, trzeba dostarczać je codziennie, bo zwierzęta przyzwyczajają się do miejsc, gdzie dostają pokarm, wracają do nich i czekają na jedzenie.
zew, PAP