- Ja cały czas nie wiem, czy jak ta kamera stoi przy mnie, to czy mój głos dobrze wychodzi. Brakuje mi tego napięcia. Tego naszego hymnu, tego rytmu naszego hymnu. Tutaj wykonywany jest przez chórek, śpiewany jak na jakimś party. Tak to odbieram. Ale cóż, tak wymyślili tę ceremonię i trzeba się samemu jakoś zbudować - powiedział Wenta, odpowiadając na pytania dotyczące motywowania zawodników przed meczem.
Szkoleniowca śmieszy dodatkowo fakt, że po takiej ceremonii na trybunach rozpoczyna się festiwal już nie tak subtelnych okrzyków. - Ten hymn chyba dla każdego zespołu tak leci. Trochę to dziwnie wygląda, bo potem są okrzyki "Dawaj, jedziemy". Gdy jest muzyka, ten rytm jak w twoim kraju, to czujesz się wtedy bliżej z flagą narodową - dodał Wenta, według którego chórek nie motywuje zawodników w takim stopniu jak przy tradycyjnym wykonaniu hymnu.
PAP, arb