Rosiński przekonuje, że nie trzeba go specjalnie motywować przed kolejnymi spotkaniami. Już wystarczająca jest dla niego świadomość tego, że musi wreszcie pokazać się z jak najlepszej strony, by kibice zapomnieli o jego wcześniejszych wyczynach na boisku. Polaków we wtorek czeka potyczka z Chorwatami na koniec rundy zasadniczej i w piątek pojedynek o piąte lub siódme miejsce. - Jest jeszcze o co walczyć, zostały dwa mecze. Nie potrzebuję dodatkowej motywacji, bo sam szczególnie muszę się przed nimi zmobilizować. We wcześniejszych spotkaniach prezentowałem się tragicznie i choćby na koniec chciałbym się zrehabilitować - dodał.
Rosiński docenia siłę najbliższego rywala biało-czerwonych na mistrzostwach. - Chorwaci to trudny przeciwnik. Są na pewno też rozczarowani faktem, że nie awansowali do półfinału. Zawsze się ciężko z nimi grało. Każdy jest już po siedmiu meczach, każdy jest zmęczony. Zapowiada się wyrównany mecz. Dzisiaj wieczorem będziemy skrupulatnie analizować ich mecze na tych mistrzostwach i postaramy się znaleźć ich słabe punkty - powiedział 26-letni zawodnik.
Najbardziej żałuje porażki ze Szwedami, która zaważyła na tym, że nie zagrają w półfinale. - Podarowaliśmy wygraną gospodarzom. Przy tak znakomitej postawie w bramce Sławka Szmala nie potrafiliśmy tego wykorzystać i to bardzo boli. To był kluczowy mecz. Gdybyśmy wyszli z grupy z czterema punktami, to całkiem możliwe, że już teraz cieszylibyśmy się z awansu do półfinału. Nie jest mi nawet tak szkoda przegranej z Danią, bo ta drużyna jest na fali i idzie na mistrza - zakończył Rosiński.
zew, PAP