W grze zespołu Wenty najbardziej irytowały niecelne podania i na nic się zdały popisy Szmala, skoro w polu koledzy zbyt łatwo pozbywali się piłki. Chorwaci wytrwale punktowali i pięć minut przed przerwą prowadzili 11:9. Między 15 i 20 minutą rywale zdobyli siedem goli, a Polacy tylko dwa. Od 37. minuty biało-czerwoni przez chwilę grali z przewagą dwóch zawodników - dodatkowo Szmal obronił karnego. Z drugiej strony przy rzutach z siedmiu metrów nie pomylił się Tomasz Tłuczyński i na tablicy wyników pojawił się kolejny remis 11:11. Do końca pierwszej połowy skuteczni byli już tylko Chorwaci i schodzili do szatni prowadząc 13:11.
W drugiej połowie wszedł na boisko Grzegorz Tkaczyk, o którym głoszono wieści, że z powodu kontuzji nie zagra. Trener Bogdan Wenta wprowadził także do gry innego zawodnika ze starej gwardii Marcina Lijewskiego. Ale i te zmiany nie na wiele się zdały. Pomimo nadal doskonałej gry polskiego bramkarza, w 35. minucie Chorwacja prowadziła 17:12 i później długo pilnowała wyniku.
W międzyczasie w polskiej bramce stanął Piotr Wyszomirski, który podobnie jak Szmal miał kilka udanych interwencji. W 48. minucie Tkaczyk popisał się swoją słynną wkrętką za co zebrał moc oklasków od skandynawskiej publiczności, która oczekiwała na następny mecz Szwecja - Dania.
Jeszcze siedem minut przed końcem, przy prowadzeniu 25:20, chorwacki trener wziął czas i od tej pory jego zespół szanował piłkę. Z Polaków jakby uszło powietrze, popełniali ofensywne faule, a na każdego gola rywal odpowiadał swoim, dzięki czemu dowiózł zwycięstwo do końca. Porażka z Chorwacją sprawia, że Polacy zajmują czwarte miejsce w grupie i zagrają o siódmą lokatę.
PAP, arb