Przedsiębiorca Artur Petyniak i strażak Adam Wanielista będą reprezentować Polskę w rywalizacji dwójek w mistrzostwach świata w saneczkarstwie na olimpijskim torze w Cesanie. Ich głównym celem jest awans na igrzyska w Soczi w 2014 roku.
Petyniak ma 36 lat, a Wanielista - 23. Razem startują od zaledwie kilku miesięcy. Pierwszy z nich wrócił do saneczkarstwa po... 17 latach przerwy. - Zakończyłem starty jeszcze jako junior, po mistrzostwach świata w tej kategorii wiekowej w łotewskiej Siguldzie, gdzie zająłem siódme miejsce w dwójce. Niestety, sytuacja finansowa klubów stale się pogarszała, więc za namową bliskich postawiłem na szkołę. Decyzja o rozstaniu z sankami nie była łatwa, ale nigdy jej nie żałowałem - wspominał Petyniak. - Skończyłem studia na Politechnice Wrocławskiej, założyłem rodzinę, poznałem inny od sportowego świat i on mnie w całości pochłonął. Po kilkunastu latach sytuacja ekonomiczna w polskich sankach nie uległa poprawie, ale z mojego punktu widzenia coś się jednak zmieniło na lepsze. I dlatego wróciłem - dodał zawodnik, który od blisko dziesięciu lat prowadzi firmę techniczno-handlową w okolicach Wrocławia.
Z kolei Wanielista pracuje w straży pożarnej w Łomnicy oraz pomaga ojcu w warsztacie. - Trener klubowy Edward Maziarz zaproponował, byśmy razem spróbowali zjechać. Już po kilku ślizgach na torze w Karpaczu zaczęliśmy poważnie myśleć o powrocie do reprezentacji. Mistrzostwa kraju były dla nas pierwszym poważnym sprawdzianem, poszło nieźle i tak znaleźliśmy się w tegorocznym cyklu Pucharu Świata - przyznał Wanielista.
Polacy rywalizują w PŚ za własne pieniądze. Jak twierdzą, do tej pory zainwestowali w start około 30 tysięcy złotych. - Jedną trzecią tej kwoty pochłonął zakup sanek i ich przystosowanie. Do końca sezonu wydamy jeszcze około sześciu tysięcy. Sporo pieniędzy idzie też na hotele - przyznał Petyniak.
Celem Petyniaka i Wanielisty jest występ na olimpiadzie w Rosji w 2014 r. - Żeby go osiągnąć musimy otrzymać odpowiednie wsparcie. Jak dotychczas, największe mamy od trenera kadry narodowej Marka Skowrońskiego. Współpraca z nim daje nam gwarancję stałych postępów. Również szkoleniowiec klubowy Edward Maziarz pomógł nam na samym początku sezonu i wspiera nas nadal. Wierzymy, że władze Związku zapewnią nam możliwie najlepsze warunki do treningu w następnych latach i być może uda się pozyskać sponsora nie tylko dla nas, ale i całej reprezentacji. Jeśli będziemy musieli nadal w pełni się finansować, może się okazać, że nasz trud poszedł na marne - ocenili saneczkarze.PAP, arb