Sebastian Sz. podczas przesłuchania nie przyznał się do skatowania dziecka, utrzymując że rany i siniaki to efekt "przypadkowego" obijania się dziecka o meble i upadku z kanapy. Przekonywał, że mogły być także efektem reanimacji dziecka, którą rzekomo podjął gdy dziewczynka straciła przytomność. Matka dziecka przekonywała z kolei, że mała Wiktoria była chora i wybroczyny to objawy tej choroby. Badania lekarzy wykluczyły jednak tę wersję.
Mężczyzna był już w przeszłości karany za pobicie syna, którego miał w związku z inną kobietą. Za skatowanie, ze szczególnym okrucieństwem, kilkumiesięcznego dziecka skazano go wówczas na sześć lat więzienia. Rok temu policja otrzymała zgłoszenie o obrażeniach Wiktorii, które mogły być efektem pobicia, ale sąd - z braku dostatecznych dowodów - umorzył sprawę. Teraz Sąd Okręgowy w Bydgoszczy postanowił sprawdzić, czy podejrzany o pobicie córki był objęty odpowiednim nadzorem po przedterminowym zwolnieniu z więzienia.
Jeśli sąd uzna Sebastiana Sz. winnym ciężkiego pobicia dziewczynki, to mężczyźnie grozi teraz kara do 15 lat wiezienia, a nawet dożywocie, jeśli przypadek zostanie zakwalifikowany jako zabójstwo. Matka Wiktorii, będąca w zaawansowanej ciąży z Sebastianem Sz., została zwolniona po przesłuchaniu. Prokuratura nie postawiła jej żadnych zarzutów.PAP, arb