Według "Expressu Ilustrowanego" z policyjnego magazynu miało zginąć ponad 4 tys. opakowań dopalaczy skonfiskowanych Bratce. Zdaniem gazety, ich wartość szacuje się na 60 tys. złotych. Sprawa wyszła na jaw w grudniu po oględzinach zabezpieczonych dopalaczy. Okazało się wtedy, że spośród 17 tys. sztuk jednego z rodzajów dopalaczy brakuje 4,2 tys. sztuk. Według gazety w niewyjaśniony sposób zwiększyła się natomiast liczba innych dopalaczy. Policja zawiadomiła w tej sprawie prokuraturę.
Rzeczniczka łódzkiej policji zaznaczyła, że mogło dojść do niedociągnięć czy błędów przy przeliczaniu preparatów podczas ich zabezpieczania. - To działo się bardzo szybko, w bardzo niekomfortowych warunkach. Przeliczały to różne osoby, różne wypełniały protokoły - zarówno policjanci jak i pracownicy Sanepidu. Przypuszczamy, że mogło być tak, że ktoś liczył pudełka a nie sztuki i stąd wyszły braki. Obecnie na spokojnie zostało to przeliczone - zaznaczyła Zielińska. Dodała, że niezależnie od tego Komendant Wojewódzki Policji w Łodzi powołał specjalną komisję, która raz jeszcze przeliczy dopalacze.
PAP, arb