Charlotte Rampling, znana francuska aktorka kreująca w filmie rolę Marii, matki Jezusa, powiedziała paryskiej publiczności, że "uwielbia bardziej niż potrafi to wyrazić słowami twórczość Lecha Majewskiego" i że "Młyn i krzyż" słusznie pokazywany jest w Luwrze, gdyż jest prawdziwym "dziełem sztuki".
Przed seansem Lech Majewski opowiadał o pracy na planie, podkreślając, że zabrała ona ekipie aż trzy lata. Zaznaczył, że zdjęcia do "Młyna i krzyża" kręcono aż w czterech krajach: w Polsce (gdzie odbywały się też wszystkie castingi na "chłopskie" role), Czechach, Austrii i Nowej Zelandii. Jak powiedział Majewski po projekcji, na razie nie będzie miał czasu na odpoczynek po pracy, gdyż kontynuuje w najbliższym czasie pokazy swego filmu - w czwartek będzie w Goeteborgu, a za trzy dni - w Berlinie.
Obecny na pokazie współscenarzysta "Młyna i krzyża", historyk sztuki Michael Gibson przypomniał widzom, że pomysł na film zrodził się u niego, gdy pracował nad książką o słynnym obrazie Pietera Bruegla "Droga na Kalwarię". Gibson zaproponował potem temat Majewskiemu, na co ten ostatni chętnie przystał, gdyż sam fascynował się od młodości dziełami holenderskiego malarza.
"Młyn i krzyż" jest próbą autorskiego odczytania słynnego brueglowskiej "Drogi na Kalwarię". Wątek cierpienia Chrystusa splata się tam z cierpieniem Flandrii uciskanej politycznie i religijnie przez Hiszpanów w XVI wieku. W filmie pojawia się sam Bruegel, nazywany najwybitniejszym filozofem pośród malarzy.
pap, ps