- Evensen miał problem z lądowaniem, bo spadł z dużej wysokości. Najlepiej na tej skoczni jest lecieć tuż nad zeskokiem. Wtedy można bez trudu ustać skok nawet w okolicach 250 metrów" - powiedział Tajner. Po skoku Evensena organizatorzy skrócili rozbieg i rezultaty kolejnych zawodników były słabsze. Jednak według Tajnera na Vikersundbakken można osiągać doskonałe wyniki nawet z niższej belki. - Na tego typu obiektach, przy odpowiednim wietrze, skrócenie rozbiegu na niewiele może się zdać. Jeśli skoczek złapie noszenie, poszybuje bardzo daleko i od jego rozsądku będzie zależało czy wyląduje jeszcze w bezpiecznym miejscu - podkreślił były trener Adama Małysza.
Właśnie ze względów bezpieczeństwa rekordy świata mają charakter nieoficjalny. Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) nie prowadzi takiego zestawienia, by nie zachęcać skoczków do niepotrzebnego ryzyka. Są jednak zawodnicy, których wcale to nie zniechęca. Poprzedni rekordzista Bjoern Einar Romoeren przyznał w jednym z wywiadów przed igrzyskami w Vancouver 2010, że mistrzostwo świata w lotach i posiadanie najlepszego rezultatu jest dla niego cenniejsze niż olimpijskie złoto.
W sobotnim konkursie (godz. 16.00) Norwega jednak nie zobaczymy. Romoeren kompletnie zepsuł skok w kwalifikacjach (106 m) i zajął dopiero 43. miejsce.pap, ps