Mężczyzna oderwał chromowany element samochodu i umieścił go na dachu mając nadzieję, że poszukujący go dostrzegą jego odbłysk. Wkrótce wyczerpał się akumulator auta i bateria jego telefonu komórkowego. Morello przyznał, że najgorsze były noce, kiedy po dziennym nieznośnym upale następował dotkliwy chłód. Wtedy ogarniał go strach. Po pięciu dniach zaczął tracić nadzieję, ale wtedy właśnie do okna samochodu zapukał turysta. - Po prostu ucałowałem go. Dla mnie był aniołem - powiedział Morello.
Lekarze z John C. Lincoln Hospital w Phoenix powiedzieli, że sędziwy pacjent jest w zaskakująco dobrym stanie, jeśli weźmie się pod uwagę jego przeżycia. Morello, którego szukało ponad 100 ochotników oraz policja, przyznał, że groźna przygoda nauczyła go czegoś. - Nigdy nie będę jeździł samochodem bez wody - powiedział.
zew, PAP