Jak samochód
Naukowiec dodaje, że zarówno w systemach operacyjnych, jak i np. w przeglądarkach internetowych zawsze są pewne luki bezpieczeństwa. Ktoś, kto je zauważy, może je wykorzystać, np. aby się włamać do naszego komputera i użyć go do własnych celów. Aby zapobiec takim cyberatakom - przypomina rozmówca PAP - cały czas są udostępniane aktualizacje programów, w których kolejne luki są eliminowane, a przez to włamanie na komputer staje się coraz trudniejsze. - Jeśli jeżdżę samochodem, to powinienem być świadom, że komuś mogę kiedyś zrobić krzywdę. Tak samo, jeśli mam komputer podłączony do internetu - zaznacza dr Durka.
Babcia w sieci
Jego zdaniem, problemem jest również to, że większość użytkowników (m.in. za sprawą reklamy) ma komputery o niepotrzebnie dużych mocach obliczeniowych i z szybkim łączem internetowym. - Przysłowiowa "babcia" kupuje sobie najszybsze łącze i szybki komputer, ale nie ma pojęcia, że system operacyjny powinien być uaktualniany, a w przypadku MS Windows również wyposażony w program antywirusowy. Jeśli nie instalujemy aktualizacji, to w systemie są tak wielkie dziury, jakbyśmy mieli otwarte drzwi do domu - włamanie do komputera jest trywialne. A ogromna liczba komputerów jest niezabezpieczonych, bo ludziom to po prostu nie przeszkadza - oburza się badacz.
Zombie
Jak wynika z teoretycznych badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych, umiejętne posługiwanie się armią kilkudziesięciu tysięcy komputerów zombie mogłoby doprowadzić do zalania internetu gigantyczną falą błędnych informacji i blokadą dostępu do sieci na całym świecie. Dr Durka uspokaja jednak, że na razie nie wydaje się to realne. - Ale w lokalnych usługach takie organizacje przestępcze mogłyby nieźle narozrabiać - przestrzega.
Zdaniem naukowca, przez współdziałanie komputerów zombie rodzi się "zupełnie nowy organizm, którego istnienia nikt nie przewidywał". - To nie jest tak, że te wszystkie komputery są w siedzibie jakiegoś "Doktora No", na "Złej Wyspie" i wystarczy ją tylko otoczyć i odciąć od sieci. Te zainfekowane komputery należą do niczego niepodejrzewających obywateli na całym świecie. A jest ich gigantyczna liczba - zwraca uwagę dr Durka.
zew, PAP