Najnowsze znalezisko naukowiec zalicza do ornithischianów, dinozaurów spokrewnionych z ptakami. Dały one początek większym dinozaurom, takim jak stegozaury, ankylozaury i dinozaury kaczodziobe. "Nie wiem nawet, czy znaleźliśmy głowę. Mamy kości nóg i stopy. Zajmie nam jeszcze rok dojście do ładu z tym, co mamy" - opisuje badacz. Już dziś wiadomo jednak, że nowe znalezisko pozwoli na wypełnienie luk w obrazie ewolucji antarktycznych dinozaurów oraz środowiska, w którym żyły.
Thomas Holtz, profesor geologii z University of Maryland, wyjaśnia, że ornithischiany były podobne do dzisiejszych królików - niewielkie i szybkie. - Prawie nigdy nie pokazuje się ich na filmach ani nie robi na ich wzór plastikowych zabawek, a jednak to z nich wyodrębniły się wielkie dinozaury roślinożerne - dodaje.
Poszukiwanie skamieniałości na Antarktydzie jest skrajnie trudnym przedsięwzięciem. Naukowcy mają jedynie trzymiesięczne "okno", w którym muszą dotrzeć na miejsce i zdążyć powrócić, żeby nie zastała ich ciężka zima. Ostatnio Hammer i pozostali naukowcy przez dwa miesiące badań musieli mieszkać w obozowisku na lodowcu, a do stanowiska paleontologicznego docierali śmigłowcem.
PAP, arb