Wicelider 1.ligi piłkarskiej z dobrej strony pokazał się w pod Wawelem. Szczególnie w pierwszej połowie walczył on z Wisłą jak równy z równym, a momentami miał nawet przewagę. Gospodarze dopiero w drugiej połowie zaczęli grać na "poważnie". Jednak dzięki świetnej kontrze to Podbeskidzie wyjeżdżało z Krakowa w glorii zwycięzcy.
Do 20. minuty gdyby nie bramkarz Wisły - Sergei Pareiko - Podbeskidzie strzeliłoby co najmniej jedną bramkę. Bardzo groźnie uderzali Sebastian Ziajka (13 min) i Piotr Koman (20), ale w obu przypadkach golkiper wybijał piłkę na róg. Pierwszy raz wiślacy mieli realną szansę zdobycia gola w 39 min. Po zagraniu z lewej strony Michaiła Siwakowa będący kilka metrów od bramki Andraz Kirm i Maciej Żurawski nie sięgnęli piłki.
W 46 min po katastrofalnym błędzie defensywy Wisły powinno być 0:1 ale S. Pareiko jakimś cudem wyłuskał piłkę spod nóg piłkarza Podbeskidzia. Najwyraźniej ta podziałało pobudzająco na Wisłę bowiem od tego momentu krakowianie mieli zdecydowaną przewagę. W 60 min "Biała Gwiazda" przeprowadziła ona świetną kontrę: M. Żurawski oddał piłkę do Kirma, a po jego zagraniu piłka o centymetry minęła bramkę. W końcówce meczu Piotr Malinowski otrzymał bardzo dobre podanie z głębi pola i wykorzystał 100-procentową okazję do zdobycia gola.
Po spotkaniu trener bielszczan Robert Kasperczyk podkreślił, że droga jego drużyny do awansu jest jeszcze bardzo daleka.pap, ps