Przez ostatnie trzy lata wszystkie zespoły F1 w ogumienie zaopatrywał japoński koncern Bridgestone, który w grudniu 2007 roku zastąpił francuskiego Michelina. Japończycy przez trzy lata mieli trochę problemów związanych z jakością ogumienia, szczególnie na mokre nawierzchnie, dlatego jesienią ubiegłego roku FIA zaakceptowała nową ofertę złożoną przez Pirelli.
Pierwsze, przeprowadzone w lutym testy włoskich opon nie wypadły najlepiej. Inżynierowie teamów F1 narzekali na zbyt szybkie zużywanie się ogumienia, na jego niższą niż się spodziewano wytrzymałość. Jednak w opinii szefa programu sportowego firmy Pirelli Paula Hembery'ego, dopiero nadchodzące testy w Barcelonie pozwolą stwierdzić rzeczywistą wytrzymałość, gdy kierowcy będą jeździli w temperaturze około 20 st. C. - Poprzednio temperatura rano w Barcelonie wynosiła tylko od 6 do 8 st. C. Było zimno, ogumienie się znacznie szybciej zużywało. Teraz powinno być cieplej, ale nie aż tak, jak podczas wyścigu w Australii. Tam odbędzie się prawdziwy, stuprocentowy sprawdzian wytrzymałości - przyznał Hembery.
PAP, arb